sobota, 20 stycznia 2018

przygotowanie do wejścia na najwyższy szczyt Malezji, Gunung Kinabalu, 4095 mnmp

Pobudka o 6.30, o 7 wypijamy kawę i zabieramy nasz packed breakfast ze sobą, gdyż zaraz musimy być w Kinabalu National Park. Został on utworzony na terenie stanu Sabah w roku 1964. Od roku 2000 należy do listy światowego dziedzictwa UNESCO.


















Tu Maciej wypełnia miliony papierów, jakieś regulaminy, deklaracje, mam nadzieję, że nie podpisał jakiegoś zobowiązania kredytowego ;p trwa to dobre 45 min. Za wejście do parku, ubezpieczenie, przewodnika, auto do Timpohon Gate płacimy 300 MYR/os.W Balsam Cafe odbieramy packed lunch, kanapki English toast bread style, bleee, jajko, 2 jabłka,  3 ciasteczka, skrzydełko kurczaka i mała butelka wody. Przydzielają nam przewodnika, Timo, który wygląda jak chłopczyk i prawie nie mówi po angielsku. Idzie z nami Anton, Indonezyjczyk z Jakarty.
















Wejście jest żmudne i męczące, zabiera nam 5,5h, za to widoki piękne ;)





































Przychodzimy do schroniska Laban Rata, 3272 mnpm i pytam o ciepłą wodę, bo po tylu godzinach podejścia jestem po prostu spocona i chcę się odświeżyć. Nie ma. Nie ma?? Jak to nie ma? Płacimy 1134 MYR/os. i nie ma ciepłej wody??! Wkurzam się i robię małą awanturę.  Potem żądam managera. Po chwili przychodzi Freddie i pyta, czy może nam pomóc. Mówię,  że  oczywiście i lekko go naciskam. Kurcze, człowiek po podejściu spocony jak świnia i ma brać zimny, nie! lodowaty prysznic?! W dodatku tu nie ma ogrzewania, jest zimno jak w psiarni :( W końcu tak nacisnęłam managera, że dał nam klucze od private room (6-osobowego!) z łazienką z ciepłą wodą. Ah jak przyjemnie... Jesteśmy zadowoleni i kładziemy się spać,  by wypocząć po podejściu. O 18 idziemy na kolację w formie bufetu, jedzenie bez rewelacji.














Idziemy spać,  bo o 2 śniadanie (o 2 w nocy!!) i o 2.30 wyjście na szczyt Mt Kinabalu, najwyższego szczytu Malezji, 4095 mnpm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz