Na śniadanie dają noodle z czarną kawą, no już nic tańszego nie da się zaserwować!
O 8 jesteśmy na Jesselton Point, przystani łódkowej, kupujemy bilety za 45 RM/os. za trzy wyspy i o 8.30 wypływamy na Sapi. Jesteśmy tu jako jedni z pierwszych, nie ma tu (jeszcze) tłumów. Nurkujemy na zmianę, no bo przecież musimy pilnować naszego plecaka z dokumentami i pieniędzmi. Snorkelling jest fajny, jest dużo różnokolorowych rybek. Potem pojawiają się tłumy, a te Koreanki to tylko selfie sobie robią w różnych konfiguracjach ;p Dobrze, że już odpływamy.
Punkt 12 i płyniemy na Manukan. Tu jakby lepsza infrastruktura, ale ludzi mniej. Płynie się tu dosyć daleko i ryb trochę mniej, chociaż Maciej płynie jeszcze dalej i na dłużej i mówi, że ich mnóstwo.

O 14.30 płyniemy na ostatnią wyspę, Mamutik. Plaża jest tu wąska, a morze wzburzone. Rafa jest podobno wspaniała, jak twierdzi Maciej, mi jednak źle się pływa w tej falującej wodzie.
Po południu jesteśmy z powrotem w Kota, gdzie na przystani w Sugar & Spice zjadamy przepyszną kolację- mee goreng seafood i dried butter prawn, oba dania po 8 RM plus za 6 RM kokos.
Kupujemy bilety na jutro na statek do Pulau Labuan, który kosztuje 35 RM/os.
Wieczorem jeszcze trochę łazimy po centrum handlowym, gdzie
kupujemy lokalne piwo i po mieście, które jest czyste i spokojne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz