Dziś znajdujemy śniadanie w homestay Buduk Ubong. Dostajemy tosty, dżem, miód, jako sadzone i kawę.
I od rana robimy Canopy Skywalk za 45 RM/os. To najdłuższe na świecie canopy na drzewach. Ma 480 metrów długości, a kładki są rozwieszone na wysokości 20 metrów nad ziemią wśród bujnej roślinności, blisko czubków drzew. Treetops.
Wchodzimy na wieżę, a z niej należy wejść na kładkę. Wąską i chybotliwą. Długą.
Nie. Spróbuję. Powoli stawiam stopę na kładce. Trochę się kiwa. Przesuwam się do przodu. Kiwa się bardziej. Dobrze, że są te siaty po bokach, ale to chyba i tak słabe pocieszenie. Na środku bardzo się kiwa. I huśta. Ojejkuuu!
Nie patrzę w dół. Tylko przed siebie. Idę powoli. Jeszcze kawałek. Ufff, doszłam do pierwszego podestu. Jest ich kilkanaście, tak jak kładek.
Udało się! Przeszłam wszystkie kładki! Całe 480 metrów! Jestem z siebie dumna... Pokonałam swój lęk wysokości! Super ;)
Wracamy sami dłuższą drogą, Paku Valley Loop, po drodze kąpiąc się w wodospadzie. Woda jest chłodna, przyjemna.
Do headquarters wracamy ścieżką, nie kładką, wreszcie prawdziwa dżungla. Obserwujemy różne robaczki, np. Pill millipedes, zwanymi także pillbugs lub roly-polies, które potrafią zwinąć się w kulkę w przypadku niebezpieczeństwa. Łapie nas deszcz, wręcz ulewa, ale nie ma gdzie się schować, dobrze, że mamy peleryny. Gdy docieramy do Parku ok. 16 buty mamy przemoczone. Suszymy się cały wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz