Z Berlina do Doha lecimy 6 godzin Boeingiem 777-300ER. Dają nam smaczne jedzenie i dużo picia ;p
Tutejsze lotnisko jest olbrzymie i świetnie oznakowane, czyste i eleganckie. Na gate E23 jedziemy pociągiem! Tu znajdujemy silent room, osobny dla kobiet, osobny dla mężczyzn, a w nim wygodne leżanki!! Oooooh jak przyjemnie, można się wyciągnąć, rozprostować kości, zrelaksować i zrobić dobrze kręgosłupowi :) szkoda, że tak późno to znaleźliśmy i tak krótko możemy korzystać :p
No i już wsiadamy do samolotu do Kuala Lumpur, tym razem jest to Airbus A330, mniejszy niż poprzedni, bo z miejscami 2+4+2. Mamy lecieć 7h 45 min.
Dostajemy śniadanie, Maciej wybiera jajecznicę z frytkami, a ja rybę gotowaną na parze z ryżem jaśminowym. Brzmi fajnie, smakuje gorzej. Do tego jest rogalik z masłem i dżemem, jogurt, babeczka, sok pomarańczowy, więc najadamy się, nie powiem. Bierzemy jeszcze piwo (piwo z rana jak śmietana ;p) i sok ananasowy. Potem już chce nam się tak spać, że nawet nie włączamy żadnego filmu, a wybór tu jest kiepski i zasypiamy. Śpimy jakieś 4 godziny, potem dają śniadanie, do którego biorę Baileysa (!) i niedługo już lądujemy. Kuala jest ogromne! Lecimy nad nim i lecimy. Lądowanie jest łagodne, tylko strasznie mnie uszy bolą ; (
Tutejsze lotnisko jest olbrzymie i świetnie oznakowane, czyste i eleganckie. Na gate E23 jedziemy pociągiem! Tu znajdujemy silent room, osobny dla kobiet, osobny dla mężczyzn, a w nim wygodne leżanki!! Oooooh jak przyjemnie, można się wyciągnąć, rozprostować kości, zrelaksować i zrobić dobrze kręgosłupowi :) szkoda, że tak późno to znaleźliśmy i tak krótko możemy korzystać :p
No i już wsiadamy do samolotu do Kuala Lumpur, tym razem jest to Airbus A330, mniejszy niż poprzedni, bo z miejscami 2+4+2. Mamy lecieć 7h 45 min.
Dostajemy śniadanie, Maciej wybiera jajecznicę z frytkami, a ja rybę gotowaną na parze z ryżem jaśminowym. Brzmi fajnie, smakuje gorzej. Do tego jest rogalik z masłem i dżemem, jogurt, babeczka, sok pomarańczowy, więc najadamy się, nie powiem. Bierzemy jeszcze piwo (piwo z rana jak śmietana ;p) i sok ananasowy. Potem już chce nam się tak spać, że nawet nie włączamy żadnego filmu, a wybór tu jest kiepski i zasypiamy. Śpimy jakieś 4 godziny, potem dają śniadanie, do którego biorę Baileysa (!) i niedługo już lądujemy. Kuala jest ogromne! Lecimy nad nim i lecimy. Lądowanie jest łagodne, tylko strasznie mnie uszy bolą ; (
Wysiadamy z samolotu, podążamy za tłumem, który trochę się rozpierzcha i
docieramy do kolejki, którą jedziemy na inny terminal, gdzie jest kontrola
paszportowa i Tuhtutan Bagasi, czyli odbior bagażu.
Z terminala KLIA1 musimy dostać się na KLIA2, skąd o 7 rano Air Asia odlatujemy na Borneo. Między nimi kursuje bezpłatny airport shuttle, który jedzie dobre 5 minut. Tu kiblujemy do rana, ale od 3 jest już check in. Zjadamy kanapki, kupujemy miejscową walutę, ringgity 1 MYR= 85 groszy, ładujemy telefony i czekamy.
Macieja plecak waży11,4kg, mój 6,2kg, ciekawe, ile będzie na powrocie ;ppp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz