czwartek, 25 stycznia 2018

Bandar Seri Begawan- Miri

Od rana mamy trochę czasu, gdyż autobus do Miri jedzie dopiero po południu. Śniadanie zjadamy w naszej ulubionej muslimskiej knajpie, Kafe Sajian Syazwan. Jemy placki z sosami, które bardzo nam smakują. Tanio, 5,5 B$ plus 1,60 B$ za dwie kawy.






















Potem Omar Ali Saifuddien Mosque, z marmurowymi minaretami i złotymi kopułami, uważany za jeden z najpiękniejszych w regionie Pacyfiku. Nazwany na cześć Omara Ali Saifuddien III, 28 sułtana, który zapoczątkował jego budowę. Zbudowany na sztucznej lagunie na brzegach rzeki Brunei, otoczony jest pięknym parkiem.





































Wnętrze służy tylko modlitwie i jest wspaniałe, z witrażowymi oknami, łukami, kaplicami i marmurowymi kolumnami. Prawie wszystkie materiały zostały sprowadzone zza granicy- marmur z Włoch, granit z Szanghaju, kryształowe żyrandole z Anglii i dywany z Arabii Saudyjskiej. Piękny!



















Marmurowy most prowadzi do repliki XVI-wiecznej barki Sułtana Bolkiaha, ukończonej w 1967 w celu upamiętnienia 1400 rocznicy Nuzul Al-Quran, początków Koranu i używana jako scena podczas zawodów czytania tegoż.
























Najważniejszą cechą meczetu jest jego główna kopuła, pokryta czystym złotem. Główny minaret, najwyższy jest mieszaniną renesansu i włoskich stylów architektonicznych.























Spacerkiem udajemy się nad rzekę, wszędzie tu blisko, fajnie ;)



















A to prezent urodzinowy dla sułtana...





















Jest ładny, słoneczny dzień, więc ponownie płyniemy do Kampung Ayer, robimy spacer pomostami, zaglądamy do domów (jak się uda) i wracamy.












































Kupujemy lunch i wsiadamy do autobusu do Miri.





















I znów jesteśmy w Malezji ;))















































Na miejscu jesteśmy po południu, taxi z dworca do miasta kosztuje 20 RM, z taksówkarzem umawiamy się na jutro rano na kurs na lotnisko za 22 RM (stargowane z 25 ;p).
Śpimy w Next Room Hostel za 60 RM plus 10 RM tax, w tym śniadanie (śniadanie??). Pokój jest czysty, wspólna łazienka też ok, za to obsługa niekumata. Klima działa jak szalona, nie można jej wyłączyć, zimno jak w lodówce, chyba będę chora ;p





















Miasto jest brzydkie, więc po krótkiej przechadzce zjadamy kolację w Restoran Muara- to nasi goreng seafood za 7 RM i rawon, indonezyjska zupa z wołowiną za 8.50 RM.















I co tu wybrać z tego menu?? ;ppp









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz