Śpimy dosyć długo, ale zdążamy na śniadanie. Ledwo.


Z Emanuelem i Diego, naszymi agentami wycieczkowymi załatwiamy wycieczkę na niedzielę do Jozani National Park, Salaam Turtle Aquarium i Secret Beach i wpłacamy zaliczkę równowartości 50 $. Dostajemy kokosa, wielkie awokado i kawał materiału.

Czas spędzamy przy basenie, odpoczywając po wczorajszej wycieczce. Potem idziemy na plażę i w morze, które już odpłynęło. Idziemy i idziemy, a słońce pali. Docieramy do feluki i zagadujemy sternika - Jumbo! co znaczy 'cześć!'. Niestety, nie mówi on po angielsku, ale za chwilę pojawia się tłumacz, który właśnie ćwiczy z klientem kite surfing. Pytamy o wycieczkę łodzią, możemy popłynąć za 20$/osobę na dwie godziny że snorkellingiem. Umawiamy się na poniedziałek. Idziemy z pomocnikiem do biura, by zostawić namiary. I znów idziemy w morze posiedzieć w wodzie. Potem znów basen, fajnie tu. Chillout....





















Pod wieczór idziemy do wsi do Mwisha Restaurant, gdzie zamawiamy szaszłyki z owoców morza, 15.000 TSZ i stek z tuńczyka, 17.000 TSZ. Piwa nie ma.











Niestety, zarówno szaszłyki jak i stek są suche, jakby przesmażone.


Piwo wypijamy w PiliPili, u niejakiego Wojtka z Zanzibaru, po 3$.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz