niedziela, 8 grudnia 2024

Zanzibar day 5, Jozani National Park, Kizimkazi, Salaam Cave Aquarium i Secret Beach

Jedziemy z Omarem na prywatną, całodniową wycieczkę, najpierw do Jozani National Park. Tu dołączamy do grupy, w której są pary z Grecji, Francji, Hiszpanii i my. Spacer ma trwać około półtorej godziny, a naszym przewodnikiem jest Sultan. Wędrujemy więc po lesie deszczowym, a Sultan opowiada przeróżne ciekawostki o drzewach, krzewach i zwierzętach. W parku nasadzono eukaliptusy, które mają moc wyciągania wody z gleby, co jest istotne podczas ulewnych deszczy, kiedy jej poziom podnosi się nawet o dwa metry.





























Sultan opowiada o guawie, różnych gatunkach palmy, a potem idziemy szukać małp, szczególnie interesują nas Red Colobus, endemiczne małpki o czteropalczastych dłoniach, bez kciuka. I są! Siedzą na drzewach, skaczą po gałęziach, szaleją. Ale fajne!







Potem wychodzimy na drogę i mamy jechać do mangrowców, każdy że swoim kierowcą. Tylko naszego, Omara nie ma, więc ruszamy pieszo, a Sultan idzie go szukać na parkingu. Docieramy na miejsce i robimy spacer po platformach, oglądając namorzyny. Wracamy i znajduje się Omar, więc jedziemy dalej, a Sultan stracił okazję na napiwek, bo już go więcej nie zobaczymy. A jest profesjonalny.
 
















































W Kizimkazi mamy obejrzeć zabytkowy meczet, ale nie jest on już zabytkowy, tylko kompletnie odnowiony, więc nam się nie podoba. I jeszcze koleś przy drzwiach chce od nas po 5$ za możliwość wejścia do środka. No to nie chcemy.









I jedziemy na spotkanie z żółwiami morskim w Salaam Cave Aquarium. Pływają sobie one w krystaliczne wodzie w cenote, czyli podziemnej studni z wodą. Dostajemy pudełka z pokarmem dla żółwi, czyli jakąś morską sałatą i wchodzimy do wody. Mamy pół godziny. Jest fantastycznie, żółwie są urocze, jest ich około 20, może trzydzieści. Niektóre gryzą Macieja, mnie nie.















































Gorąco tu.









I babab, lubię baobaby.





Potem w programie mamy Secret Beach, czyli Mtende beach. Jesteśmy tu dwie godziny, a Omar na nas czeka. Jest pięknie.



























































Wracamy, na miejscu jesteśmy o 17.30.



Idziemy na drinka do Blue Reef, zamawiamy Zanzibar Green i Dark&Stormy, na happy hour kosztują 50% taniej, po 3$.











Na kolację idziemy do Ocean Boho House Restaurant. Zamawiamy calamari in tempura with onion rings, 18.000 TZS i grilled octopus, 28.000 TZS. Piwa nie bierzemy, bo wprawdzie kosztuje 3$, ale za małą puszkę. Jedzenie jest pyszne!









Piwo wypijemy w Blue Reef, gdzie również kosztuje 3$, ale za 500ml.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz