Idziemy na gate i siedzimy tak do północy. Samolot ma godzinę opóźnienia. Lecimy A340-300A320 neo. Serwują obiad - chicken curry, dobry i alkohol. Przezornie pytam, czy jest wliczony, okazuje się, że mamy nie economy standard, tylko light i jest alkohol. Biorę białe wino, a Maciej piwo. Fajnie, tak powinno być. Tylko ciekawe, jak to się stało? Czyżby pani na check in zrobiła nam upgrade? W międzyczasie oglądam film 'The Idea of You', fajny, ale tylko do połowy, bo zasypiam. I śpię tak aż do śniadania. Kończę oglądanie i lądujemy. O godzinę później. W związku z tym spóźniamy się na samolot do Berlina.







Na wyjściu z rękawa czeka facet z przebukowanymi biletami dla wielu osób, które są w podobnej jak my sytuacji. Będziemy lecieć Eurowings o 10.45???? Czekamy ok. godziny, dobrze, że jest internet. Normalnie działa na kod, który pobiera się z maszyny na podstawie skanu paszportu lub biletu, ale mój włącza się automatycznie. Może zapamiętał mnie z poprzedniego tu pobytu?



Lecimy Airbusem A320 neo, półtorej godziny. I nie serwują nic, ani wody, ani kawy, ani czekoladki. Jednak Lufthansa czy Swiss są lepsze, bo dają czekoladkę, nawet na krótkim locie.






I w końcu Berlin, jeszcze w Zurychu Maciejowi udało się zmienić rezerwację na późniejszy flixbus, bo ten nasz oczywiście odjechał. Wprawdzie na późniejszy, ale za 4 zł, bo zmiana wcześniejsza kosztowała. 286 zł. W Tak więc mamy czas, by - tradycyjnie - pójść do Kamps na Wurst mit Brötchen i cappuccino.