Prawie cały dzień spędzamy dziś na plaży.
Obserwujemy zbieraczy kokosów, jak zwinnie wdrapują się na pionowe palmy. Maciej też próbuje, ale umówmy się, nie ma tej wprawy ;p
I takie ruiny, które Maciej już adaptował na boutikowy hotel nad brzegiem morza...
Po południu jedziemy do Salalah Shopping Mall po jakieś jedzonko na drogę, bo przecież mamy długą podróż i loty tanimi liniami, bez jedzenia, pfff.
I kolacja w naszej ulubionej restauracji w Salalah, The Cascade, Indian Tandoor Restaurant. Zamawiamy lamb Vindaloo (mutton cooked in sharp and tangy sauce), 1700 Bz i lamb Mughalai (mutton marinated in yoghurt, garlic paste, lemon juice, spices & cooked to a thick gravy with tomatoes, cumin powder & garnished with ginger and coriander leaves), 1700 Bz i wielkie, cienkie jak papier chapati po 300 Bz. Pyszności!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz