poniedziałek, 20 stycznia 2020

Muscat, dzień 4, dolphin watching & snorkelling

Sprawnie wstajemy i zjadamy śniadanie, a potem niespiesznie idziemy do hypermarketu Nesto, gdzie znajduje się kantor wymiany walut. Wymieniamy 200$ i dostajemy 76 OMR. Łapiemy taksówkę i za 4 OMR (stargowane z 5 OMR, choć wg informacji hotelowej powinno być 2 OMR) jedziemy do marina Bandar Al Rowdha. Tu kupujemy 3-godzinną wycieczkę dolphin watching & snorkelling za 20 OMR/os.











Wkrótce łódź motorówka wypływa z mariny i jest to jedna z najlepszych jednostek wodnych, jakimi pływaliśmy po wodach w różnych krajach, jeśli chodzi o jakość łodzi. Jest nas sześć osób dorosłych i dwójka dzieci plus sternik. Płyniemy do miejsca prawdopodobnego przebywania delfinów i są! Pojawiają się i znikają, wyskakują w wody, jest ich kilkadziesiąt. Cudnie! Jeszcze nigdy nie widzieliśmy tylu, szkoda, że są tak daleko. Przy okazji udaje nam się zobaczyć połów ogromnego tuńczyka. Kręcimy się tu i tam, w końcu pora wracać.




















W marinie wszyscy pasażerowie wysiadają, a my płyniemy na prywatny snorkelling. Rafa jest malutka, ale mnóstwo kolorowych ryb. Woda dosyć chłodna, jak się tak dłużej pływa, ale daję radę i pływam prawie godzinę.



























Wracamy do mariny i oglądamy wspaniałe jachty. Och, chciałabym kiedyś popłynąć takim w rejs...



























Później spacerkiem idziemy na pobliską plażę, na którą nie ma wstępu dla gawiedzi. Z budki wychodzi cieć i żąda od nas 2 OMR, pfff. Olewamy to, gdyż z definicji takich opłat nie płacimy, zresztą plaża nie jest tego warta. Nooo, chyba żeby były drinki...

















Idziemy dalej, do starego Muscatu, a stamtąd autobusem nr 4, 200 Bz/os. podjeżdżamy do Muttrah. Jest już późno, jesteśmy głodni, więc w Juice World zjadamy falafela, 400 Bz i szawarmę, 600 Bz, smaczne.










Teraz mamy siłę, więc zwiedzamy twierdzę, skąd roztacza się przepiękny, panoramiczny widok na całe miasto i port, a potem idziemy na suk, gdzie nic nie kupujemy.





































Autobusem wracamy do Ruwi, 200 Bz/os., a potem kolejnym, 200 Bz/os. Wysiadamy koło Nesto, gdyż wymyśliliśmy na kolację malutkiego kebaba; Maciej odmawia Peshawari, ale ceny w tureckiej knajpie zdecydowanie nam się nie podobają, idziemy więc do Sikandar Restaurant. Zamawiamy paneer butter masala, a bit spicy dla mnie, 1300 Bz i mutton fry, spicy dla Macieja, 1600 Bz. Do tego 6 sztuk paratha po 0.050 Bz. Jedzenie jest pyszne, ale przyprawione akurat odwrotnie️️. ️Walczę więc i zjadam połowę mojej masali. A moje kubki smakowe umarły!!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz