W hotelu jest śniadanie, ale trzeba je sobie samemu przygotować i potem jeszcze posprzątać. Noo tego w opisie na bookingu nie było. Nie za tę cenę. Robimy więc sobie to śniadanie, potem sprzątamy i jedziemy do cenotes Casa Tortuga. Bilet colectivos kosztuje 30 pesos/os.

Kupujemy bilety po 500 pesos/os., mamy w tym przewodnika, który prowadzi naszą grupę do 4 cenotes plus samodzielna wizyta w cenote Buuts Ha. Zostawiamy plecak w sejfie, 50 pesos i idziemy do pierwszej cenote, Wisho, niewielkiej, wąskiej, którą przepływa się podziemnym tunelem i wychodzi z drugiej strony. Następna cenote to Campana, trochę większa, tu wpływa się do jaskini. Trzecia to Dorca, duża, otwarta, z zieloną wodą, piękna. I czwarta, Tres Zapotes, otwarta i duża, z kanałem, którym przepływa się do wyjścia po drugiej stronie. Koniec wycieczki, oddajemy kamizelki i idziemy już sami do Dorca, gdzie jeszcze trochę pływamy.


Idziemy do Buuts Ha, a tu impreza jak na Ibizie. Czysta komercja, podesty, leżaki, bar i DJ z głośną muzyką techno. Sama cenote bardzo ładna, z zieloną, ciepłą wodą. Pływamy, rozmawiamy, odpoczywamy. Fajnie. Ale od tego łomotu aż głowa boli.



Po ponad czterech godzinach wychodzimy z Casa Tortuga i jedziemy na crusero av. Coba, 30 mxn. By dostać się do Gran Cenote musimy wziąć taksówkę, 150 mnx, gdyż busików tu nie ma. Wstęp kosztuje 500 mxn/os. Cenote faktycznie jest duża, nawet bardzo duża o lazurowej wodzie. Są tu dwie jaskinie, jedną z nich można przepłynąć. Jesteśmy tu półtorej godziny, a już o 16.30 zaczynają wszystkich wyrzucać (miejsce jest czynne do 16.45).
















.jpg)








Po drodze zatrzymujemy się w przydrożnej cocteleria El Dorado, gdzie zamawiamy jumbo ceviche mixto, czyli kawałki ośmiornicy, kalmarów i krewetki w soku z limonki z pomidorami, cebulą i kolendrą za 370 mxn. Pyszności, a porcja rzeczywiście jest jumbo, bo nie jesteśmy w stanie jej zjeść i resztę zabieramy na wynos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz