Okropne rando. Zajeżdżamy do Chamrousse i dziwimy się, dlaczego ludzie są tak ciepło ubrani. Wysiadamy i wszystko jasne, mróz brrrrr! Ubieramy kurtki. Wchodzimy najpierw trawiastym podejściem, potem idziemy po wielkich głazach i kamlotach. Trzeba uważać. Podobno trasa jest opisana jako łatwa, dobra dla dzieci! No chyba nie. Docieramy nad lacs Robert, tu następuje załamanie pogody, mgła, chmury i mroźny wiatr. Na szczęście jest tu refuge, gdzie chronimy się przed zimnem. Zjadamy lunch.
Pora wracać. Maciej idzie na via ferratę, czyli przejście po skałach na kablach, Rafał schodzi drogą, którą przyszliśmy, ma podjechać po nas na parking, a reszta idzie podobno łatwiejszą, ale trochę dłuższą drogą. Zejście jest jeszcze gorsze niż podejście, jeszcze więcej głazów, z niektórych można zejść tylko zsuwając się po tyłku :p Idziemy dwie i pół godziny, masakra jakaś! Kto to wymyślił??!
Dzielna Asia- całe rando niesie Adriana! Wreszcie docieramy na parking, gdzie czeka Maciej i Rafał.
Dzielna Asia- całe rando niesie Adriana! Wreszcie docieramy na parking, gdzie czeka Maciej i Rafał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz