niedziela, 5 kwietnia 2015

jedziemy do Flores

O 9.40 ruszamy łódką do Rio Dulce. Miała płynąć 2h, płynie tylko  godzinę,  za to kosztuje aż 125Q/os. Drogo. Rejs jest przyjemny, oglądamy białe czaple i czarne kormorany oraz białe lotosy.




















W Rio Dulce straszny tłok, mnóstwo ludzi, mnóstwo samochodów. Ponad godzinę czekamy na autobus, który ślimaczy się z powodu ogromnego korka na moście, to wąskie gardło miasta. W końcu przyjeżdża,  wskakujemy do niego i początkowo jedziemy na stojąco, bo wszystkie miejsca są zajęte. Konduktor sprzedaje nam bilety (80Q/os.), a potem z wc wyciąga plastikowe stołki,  na których możemy usiąść ;p Później zwalniają się normalne miejsca, więc jest OK. Zamiast 5h wg Routarda jedziemy tylko 3h, bo to chyba jakiś autobus bezpośredni, który nie zatrzymuje się w każdej dziurze. Po drodze jest kontrola fitosanitarna- okazuje się, że do Gwatemali nie można wwozić niektórych owoców ze względu na zagrożenie zarazą.





















Zajeżdżamy do Santa Elena i za 20Q bierzemy taksówkę na wyspę do Flores. Taksówkarz zawozi nas do hotelu El Mirador del Lago, gdzie pokój kosztuje 120Q. Kontaktuje nas również z facetem, który organizuje 5-dniowy trek do El Mirador. Płacimy za niego po 250$.




























Poziom wody w jeziorze Peten Itza bardzo się podniósł od naszego ostatniego tu pobytu w 2013. Zalana jest promenada, chodniki, ławki... zabawne wejście do wody, aby się wykąpać.

















Jemy ceviche mixto za 30Q, pycha, a wieczorem w restaurante La Canoa, w której jadaliśmy 2 lata temu (jak dobrze, że pewne miejsca są niezmienne!), costillas a la parilla, czyli żeberka z grilla z frytkami i sałatką po 40Q.
Jutro wstajemy o 4 rano i o 4.30 jedziemy do Tikal.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz