Dziś jedziemy do Pushkaru, małego miasteczka nad jeziorem o tej samej nazwie. To jedno z najświętszych miast w Indiach, szczególnie ważne dla wyznawców hinduizmu – znajduje się tu jedyna w kraju świątynia poświęcona Brahmie. Pushkar co roku przyciąga setki tysięcy pielgrzymów.



Dojeżdżamy na miejsce, kierowca parkuje autokar, a my wąskimi uliczkami udajemy się na Shree Pushkar JI Lake Viewpoint i tu w lokalnej knajpce Doctor Alone, położonej nad brzegiem sztucznego jeziora zamawiamy lunch. Teoretycznie serwują tu kuchnię indyjską oraz izraelską i włoską, ale dziwnym trafem nie ma nic lokalnego, więc z dwojga złego zamawiamy hummus z pitą, 170Rs i dwa lassi, pineapple i mango, po 150Rs. I taki widok mamy na jezioro.
Skwar leje się z nieba.










Miasto, które obfituje w liczne ghaty i świątynie, znajduje się nad małym, lecz ładnym jeziorem Pushkar. Oprócz tego stanowi dla hindusów jedno z głównych miejsc pielgrzymek. Niestety, zdarza się, że po ubogiej w deszcze porze monsunowej jezioro zupełnie wysycha.


Życie zdecydowanie tętni nad jeziorem Pushkar, centralnym punktem miasta, wokół którego rozlokowana jest masa ghatów – wchodzących do wody schodów – na których wyznawcy hinduizmu w świętej wodzie obmywają się ze złej karmy. Legenda głosi, że Brahma, stworzyciel wszechświata, upuścił trzymany w dłoni kwiat lotosu, który spadł do doliny. Chwilę później w jej miejscu pojawiło się jezioro.





Potem przechodzimy w stronę miasteczka, gdzie idziemy do jedynej w Indiach świątyni Brahmy. Pushkar jest prastarym ośrodkiem Brahmy – pierwszego z bogów hinduistycznych, zasady twórczej, bez której świat by nie istniał. Pushkar w sanskrycie oznacza niebieski lotos.

Pushkar znany jest głównie z tutejszych świątyń. Niestety, tylko nieliczne pochodzą z odległych czasów, gdyż wiele budowli, które zniszczył niegdyś Aurangzeb, odbudowano dopiero stosunkowo niedawno. Najsłynniejszą z nich jest jedyna ponoć w Indiach świątynia pod wezwaniem Brahmy, który rzekomo wybrał Puszkar na miejsce swego pobytu. Świątynia wyróżnia się czerwoną iglicą, a nad jej wejściowymi wrotami znajduje się hans Brahmy, symbol gęsi.

Potem zwiedzamy maleńką świątynkę Brahmy, zwiedzamy to za dużo powiedziane, tak jest mała, przechodzimy przez nią, przyglądając się modlącym. Świątynka jest mała, ale bardzo restrykcyjna w swoich zasadach- nie można w niej robić zdjęć, sandały i plecaki musimy zostawić w pobliskiej knajpie, pilnuje ich pilotka, a my idziemy z przewodnikiem. Musimy kawałek przejść ulicą na bosaka, a potem w górę po schodach. Strój też musi być odpowiedni, długie rękawy i nogawki.





Brahma był tym pierwszym, bez niego nie istniałby świat oraz inni bogowie. Jednocześnie jego twory żyją następnie bez niego, nie interweniuje, nie wraca. Jest on niedostępny i niewymierny. W życiu Indii nazywa się go wielkim nieobecnym, o czym świadczy to, że jego świątynia znajduje się tylko w Pushkarze.

Teraz mamy aż dwie i pół godziny czasu wolnego na bazarze, okazuje się, że to za długo. Oglądamy wielobarwne ciuchy, kupuję spódnicę za 200Rs, żeby nie było. Spacerujemy, zaglądając w różne zakamarki i poddając się rytmowi miasteczka. Jest ono niewielkie i spokojne i przyciąga tych, którzy szukają chwili odpoczynku i wytchnienia od zgiełku indyjskich ulic. Leży na skraju pustyni, zaledwie 11 km od Adźmeru. Między obydwoma miastami znajduje się Góra Węża, Nag Pahar.







Miasto jest celem pielgrzymek wyznawców hinduizmu, dźinizmu i sikhizmu. Z czasem zyskało także popularność wśród… Żydów. Znaki, nazwy sklepów, a nawet menu w restauracjach dostępne w języku hebrajskim, to pierwszy znak, który sugeruje popularność miejsca wśród izraelskich turystów. Sklepikarze często pozdrawiają podróżnych słowami „szalom”, niektórzy zaś biegle mówią po hebrajsku. Większość Żydów przybywa około września i zostaje na miejscu przez kilka miesięcy, z reguły do kwietnia. Wielu z nich przyjeżdża do Pushkaru w poszukiwaniu siebie, ucieka od wspomnień obowiązkowej służby wojskowej lub po prostu, poszukuje doświadczeń świętego miasta pełnego magii i czaru dawnych Indii.






W życiu człowieka istnieją 4 etapy.
Ostatni to starość, jak zobaczy się wnuki, to już niczego nie oczekuje się od życia, żadnych przyjemności, tylko trzeba zakładać pomarańczowe szaty i ruszać w stronę Gangesu i tu medytując przygotowywać się do śmierci. Uuuuuh, straszne!!!

Pushkar uważany jest za miejsce święte, dlatego nie sprzedaje się tu alkoholu, mięsa, a nawet jajek.










Pozycja oraz świętość Pushkaru w kulturze i religiach Indii, zagwarantowana została przez wspomnienie miasta w świętych księgach hinduizmu – Ramajanie i Mahabharacie, jak też w wielu innych ważnych przekazach sięgających pierwszego tysiąclecia.





Pushkar słynie w świecie z Targów Wielbłądów, które odbywają się co roku na przełomie października i listopada. Do miasta przybywa wtedy wielu członków grup plemiennych z całego Radźasthanu, pielgrzymi z innych stanów indyjskich oraz turyści z całego świata. Natomiast przez okrągły rok organizowane są przejażdżki na wielbłądach, a także kilkudniowe safari z udziałem tych zwierząt.
Jedziemy do hotelu, Aaram Baagh by Pachar Group, ale to jakiś pałac... położony na wzgórzu za miastem, z pięknym widokiem na dolinę.



Znajdują się tu 63 pokoje, 12 apartamentów, opartych na starożytnej cywilizacji- arabskiej, perskiej, egipskiej, greckiej i chińskiej oraz 8 willi plemiennych. My śpimy w Egipcie.








Pokój jest ogromny, łazienka wielka, plus aneks kuchenny i patio z basenikiem. Internet działa tylko w recepcji.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz