Jedziemy dziś do Slovenskeho Raju. Jest dosyć późno, ale spałam do dziewiątej, kiedy to zostałam brutalnie obudzona. Zostawiamy auto na parkingu, który jest chyba płatny, ale nikt od nas nie chce pieniędzy i kupujemy bilety do parku, 1,5€ i 0,50€/emeryt 60+ i mapę parku za 2€.
Maciej czyta w przewodniku opis obu tras i każe mi wybrać. Ale co ja mam wybrać?? Jedna trasa to drabiny (boję się drabin, wchodzę najwyżej na czwarty szczebel, a tu mają być i dwumetrowe!), a druga trasa to metalowe stopnie i łańcuchy (nie cierpię!). To jaki ja mam wybór??! Awantura. Kłócimy się i krzyczymy na siebie. W końcu decyduję się na stupenky. Idziemy i pierwsze przejście to jakiś kosmiczny koszmar! Metalowe stopnie wbite w skałę kilkadziesiąt metrów nad rwącym nurtem Popradu. No przecież umieram ze strachu. A on mi każe iść! Więc idę i się trzęsę ze strachu, a tu jeszcze na stopniach, ale z drugiej strony pojawiają się dwaj faceci. I idą. Krzyczę do nich, że to przejście jednokierunkowe (tak było w przewodniku), a oni, że nie i że mnie obejdą. Pfff. Nie wiem jak to przechodzę, to jest okropne i straszne, nienawidzę tego!
Idziemy dalej, po drodze jest jeszcze kilka takich przejść, ale już nie takich strasznych jak to pierwsze. Całą drogę towarzyszy nam zniewalający zapach miododajnych kwiatów, a nad Popradem słodkich lip.
Jest już 17.30, a Maciej wymyśla, że pojedziemy jeszcze zwiedzić zamek Spisky. Jest on otwarty do 19, ale wpuszczają do 18, więc pędzimy. Jest piękny, majestatyczny, zbudowany na skale wznoszącej się nad polami. Dojeżdżamy na parking, Maciej każe mi biec na górę (aaaa moje kolano!), on zamyka auto i ma mnie dogonić. Docieramy na górę minutę przed szóstą, ale brama jest już zamknięta. Pukamy, usiłujemy negocjować, ale oddźwierny jest nieubłagany. Szkoda, bo przecież i tak musielibyśmy wyjść o 19. Nie to nie.
Szukamy jakiejś knajpy. Jedna za droga, druga ma zamkniętą kuchnię, mimo iż powinna być jeszcze otwarta przez trzy godziny. W końcu znajdujemy Restaurace Kupecka Baszta, gdzie zjadamy późny obiad: cesnakovy krem so syrovym krutonom 1,60€, konfitovane bravcove rebierka, nakladana zelenina, cesnakova bagietka 8,70€, vyprazany bravcove rezen, varene zemiaky, salat 6,50€ i do tego dwa cierne piva Saris po 1,40€, a potem jeszcze jasny Kozel 1,20€, bo Macieja suszy :p Pysznie, dużo i tanio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz