sobota, 1 marca 2025

jedziemy w głąb Gambii i obserwujemy szympansy

Pobudka o 7, śniadanie o 7.30 i o 8 wyjazd w interior. Śniadanie jest przyzwoite, jak na te warunki. U mobilnego cinkciarza wymieniamy euro na senegalskie franki, za 100€ dostajemy 63.000 franków.















I ruszamy w drogę wzdłuż południowego brzegu rzeki Gambii. Dziś do przejechania mamy 300 kilometrów. Sprytnie siadamy w busiku z przodu, tylko Maciej może mieć problem z nogami. Jedziemy więc, a po drodze pilot bardzo ciekawie o Gambii, zwyczajach, religii, geografii. Sympatyczny jest. 














Po drodze zatrzymujemy się w Sukuta, gdzie na targowisku kupujemy kiść bananów za 100 dalasi, a w niedalekim markecie wodę i miejscową colę za 105 dalasi.








I jedziemy dalej. Zjeżdżamy z szosy i zwiedzamy wioskę bez nazwy, lokalną, tradycyjną, wcale nie turystyczną. Płacimy po 100 dalasi/osobę i możemy do woli oglądać, zaglądać i fotografować. Jestem zachwycona, uwielbiam przyglądać się lokalnemu życiu. W wiosce mieszkają trzy wielkie rodziny, większość mieszkańców to plemię Fula, reszta to Wolof. Mieszkają skromnie, jedzą skromnie. Są grzeczni i uśmiechnięci. Panie noszą piękne, kolorowe suknie, dzieci, tradycyjnie, sportowe t-shirty z nazwiskami topowych piłkarzy.






























































































Zajeżdżamy do hotelu, a właściwie do Sillah Kunda Multipurpose Centre w Sinchu Jainnou village, gdzie mamy bardzo podstawowy, ale czysty pokój z łazienką. 















Zjadamy lunch, tradycyjną domodę, czyli wołowinę w sosie z orzeszków ziemnych, bardzo dobry sos, mięso chyba zjedli ci, którzy wcześniej przyszli na jedzenie. Pijemy smoothie z owoców baobaba i napar z kwiatów hibiskusa, pyszne.





Zaglądam do warzywniaka i potem wszyscy robią ponad godzinną sjestę.









Po południu jedziemy nad rzekę Gambię i tu mamy 2-godzinny rejs łódką i w poszukiwaniu szympansów. Płyniemy i wypatrujemy tych czarnych małpiszonów. Są! W sumie Robert naliczył ich aż 17! Jestem podekscytowana!



























































Wracamy, po drodze wysiadamy w wiosce Wassu i pieszo wracamy do hotelu. Po drodze zaglądam do miejscowej szkoły, ale jest już pusta, gdyż to późne popołudnie.

























Wieczorem kolacja i siedzimy przy drinku. Trochę rozmawiamy z Elą, Alą, Iloną i jej córką, Kają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz