Kolejny udany dzień. Pomijając fakt, że Maciej od samego rana goni mnie jak psa. I muszę się spieszyć. Ale za to już o 9.30 siedzimy w autobusie jadącym do Cirkewwa, skąd odpływa prom na Gozo. Jedziemy 40 minut. Na miejscu długa kolejka, ale szybko ją rozładowują. Kierują nas bezpośrednio na prom. A bilety to co? Ale że tak za darmo? Bez pieniędzy? Później doczytujemy w przewodniku, że za bilety płaci się w drodze powrotnej. Dobre.



Przeprawa trwa około pół godziny, wysiadamy w Mgarr i bierzemy autobus do Victorii/Rabatu. Tu idziemy w stronę Cytadeli, gdzie za 3,50€/seniora kupujemy bilety do centrum multimedialnego, muzeum archeologicznego, historii naturalnej, starego więzienia i historycznego domu Gran Castello.
Zwiedzamy również stare miasto, z którego murów rozpościera się piękny widok na okolicę. Gozo jest malutkie, ma zaledwie 67 km2 i z Rabatu, które znajduje się w jego centralnej części widać morze, patrząc w jakąkolwiek stronę.













Na lunch kupujemy sobie lokalne ciepłe ciasteczka z ricottą i z nadzieniem z grochu, za trzy sztuki płacimy 2,20€. Smaczne są.

Jedziemy teraz do Ggantija temple, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, wstęp 8€/os., brak zniżek dla seniorów, ale w ramach biletu także zwiedzanie pobliskiego wiatraka. To stanowisko archeologiczne, w którym znajdują się dwie megalityczne świątynie, zaliczane do najstarszych wolno stojących budowli na świecie, powstałe 3600 lat pne. Zbudowano je z głazów nie połączonych żadną zaprawą. Były one prawdopodobnie miejscami prehistorycznego kultu płodności.



I kolejnym autobusem jedziemy do Marsalforn na plażę. Tu wypijamy nasze czerwone wino w pięknych okolicznościach przyrody, pod komisariatem policji, hehe.



Jedziemy autobusem do Rabatu, a stamtąd do Mgarr. Tu, po zapłaceniu 4,65€/os. od razu wsiadamy na prom i płyniemy w drogę powrotną na Maltę. W Cirkewwa wsiadamy do autobusu, który zawozi nas do Buggiba. Dziś transport pasował nam doskonale, prawie nie było czekania, nie to, co wczoraj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz