wtorek, 13 grudnia 2022

urodziny

Jedziemy dziś do Birgu, ładnego miasteczka portowego z piękną mariną, uroczą starówką, imponującym fortem i interesującym pałacem inkwizytorów. Wszystko oglądamy. Przyjeżdżamy tu autobusem przez Valettę, pogoda jest piękna, słoneczna, kompletnie niezgodna z prognozą.
 
















Zachwycamy się błękitem nieba i szafirem morza w przepięknej marinie.





















Zwiedzanie zaczynamy od Fortu St. Angelo, wstęp 6€/seniora. Jest on olbrzymi, dobrze odrestaurowany, ze wspaniałymi widokami roztaczającymi się z jego murów.
 















































Potem szybka wizyta w Pałacu Inkwizytorów, bilet 4,50€ dla seniora i biegiem lecimy do autobusu.























Bo przecież musimy zdążyć do katedry w Valecie, która wg przewodnika otwarta jest do 16. Tylko przewodnik nie uwzględnia, że dziś jest święto Republiki, więc katedra jest zamknięta, o czym dowiadujemy się znacznie później. Wracamy więc do Valetty, idziemy do tej katedry, a ona zamknięta jest. Obchodzimy ją dookoła, bo może jakieś tajne, boczne wejście jest, ale nie, kompletnie zamknięta. Maciej wkurzony jest, bo to nasze drugie już podejście.
 
















I drzwi.... dużo kolorowych drzwi.











Idziemy na bardzo późny lunch do White Bridge, gdzie zamawiamy fritrę z kurczakiem, 4,80€, piwo Cisk po 1,50€, a na koniec podwójne espresso po 1,60 € (i to jest przyzwoita cena).
 















Po drodze trafiamy na paradę z okazji Dnia Republiki. Celebrowanie tego dnia ma swój początek w 1974 roku, kiedy to brytyjska królowa Elżbieta II przestała być królową Malty, a w zamian wybrany został pierwszy prezydent republiki. A może to parada z okazji moich urodzin? Grają głośno!


















Wracamy, po drodze wysiadając w Mosta, bo chcemy wreszcie zwiedzić rotundę. Jest otwarta, jednak okazuje się, że teraz dostępny jest tylko kościół, bilet 2€, natomiast wieża jest już zamknięta, bilet razem z kościołem 5€. Odpuszczamy więc znowu, spróbujemy jutro.
 












Jedziemy do hotelu, idziemy na basen, a potem na kolację, licząc na little surprise z okazji moich urodzin, o których Maciej uprzedził recepcję kilka dni temu. Jednak nic takiego nie następuje, hotel daje d*py, a mi jest przykro. Pfffff. Żenada.
 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz