piątek, 14 lutego 2020

Chamrousse, walentynkowe narty

Pierwszy dzień na nartach w sezonie. Jedziemy do Chamrousse, gdzie kupujemy karnet na 4 godziny. Trasy są dobrze przygotowane, ale pogoda dziwna. Na dole pochmurno, w środku trasy mgła taka, że nic nie widać, po prostu mleko, a na samej górze przepiękne słońce i błękitne niebo. Zresztą stąd widać, jak chmury kitrolą się poniżej.

































Pod koniec dnia Maciejowi wylatują śruby z wiązania. Kończymy więc dzisiejsze narciarstwo w dość gwałtowny sposób.



Wracamy do domu i Maciej zaczyna poszukiwania ski serwisu, by to wiązanie naprawić. W jednym odmawiają w obawie przed konsekwencjami ewentualnego wypadku, w drugim nie podejmują się naprawy. W trzecim z kolei naprawiają w końcu nartę za 40€, o matko!
Rafał znajduje ofertę na narty dla Macieja, jutro pewnie pojadą je kupić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz