Teraz Sebastian ma ospę, po południu idziemy do lekarza. Budził się w nocy kilka razy, więc po naszym śniadaniu kładę go do łóżeczka, by się zdrzemnął. Maciej z Adrianem jadą na zakupy.
Potem bawimy się aż do obiadu. Chore dziecko jest zmęczone i robi ponad
dwugodzinną sjestę. A Adrian nie chce dziś jeździć na rowerku, więc bawimy się
w domu. Wychodzimy dopiero do lekarza. Wizytę mamy umówioną na 16.40, do
gabinetu Sebastian wchodzi po 48 minutach! Gorzej niż w Polsce :( Cała wizyta
trwa 40 minut. Dłużej niż w Polsce! Jest bardzo szczegółowa.
W tym czasie bawię się z Adrianem na placyku przed przychodnią. Ależ to
wszystko długo trwa...
Wieczorem chipoletas z grilla ;) do tego wspaniałe Merlot Roche Mazet ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz