niedziela, 6 maja 2018

Grenoble, jour 1

Budzę się słaba jak kot :( Nie mam siły... Na nic. Leżę więc w łóżku albo na kanapie cały dzień, a Maciej ogarnia (a raczej usiłuje ogarnąć) chłopaków i cały dom. Ale dla faceta logistyka domowa to czarna magia, więc ciągle mnie o coś pyta. A ja nie mam nawet siły odpowiadać,  no masakra jakaś. W południe kładę Sebastiana na sjestę, niestety,  śpi tylko godzinę, zamiast dwóch, Maciej wychodzi z Adrianem do parku na rower.
Przez cały dzień nic nie jem i idę spać o 21.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz