Budzę się słaba jak kot :( Nie mam siły... Na nic. Leżę więc w łóżku albo na
kanapie cały dzień, a Maciej ogarnia (a raczej usiłuje ogarnąć) chłopaków i
cały dom. Ale dla faceta logistyka domowa to czarna magia, więc ciągle mnie o
coś pyta. A ja nie mam nawet siły odpowiadać, no masakra jakaś. W
południe kładę Sebastiana na sjestę, niestety, śpi tylko godzinę, zamiast
dwóch, Maciej wychodzi z Adrianem do parku na rower.
Przez cały dzień nic nie jem i idę spać o 21.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz