wtorek, 6 lipca 2021

Wakacje 2021 w obliczu covida

Północ. Zamawiamy ubera. Przyjeżdża Paweł Łukasz czy Łukasz Paweł i zawozi nas na dworzec PKS, skąd o 0.45 mamy flixbusa do Berlina. Płacimy 31 zł, kiedyś było to mniej niż 20.



W autokarze nikt nie nosi maseczki, zajmujemy miejsca i wkrótce ruszamy. Trochę drzemię. Wszystko przebiega wg rozkładu do czasu gdy w Świecku zjeżdżamy z autostrady i jedziemy na stację obsługi tirów i autokarów, gdzie tracimy pół godziny, a autokar trzy razy się przeparkowuje zanim zatankuje paliwo. Irytujące. Na szczęście na ZOB zajeżdżamy na czas.
Tu przechodzimy na S-bahn, bilety na 4 przejazdy 9,40€. Jedziemy S42 i S3 na Haupbahnbof. Okazuje się, że z Flixbusa mogliśmy wysiąść na Sudkreuz i na Hauptbahnhof pojechać regio, czyli regionalnym pociągiem. Wówczas uniknęlibyśmy opłaty za bilet S-bahn, bo przecież mamy Zug zum Flug. No ale na błędach człowiek się uczy ;)



Na dworcu mamy chwilę, by wypić cappuccino w Macu, o 6.01 ruszamy ICE do Monachium. Wagon jest przestronny, siedzenia wygodne. Podróż trwa niecałe 5 godzin, trochę drzemię, pędzimy szybko, ponad 200km/h, a największą jaką osiągamy to 298km/h!!!







Zajeżdżamy spóźnieni o 5 minut i mamy tylko 8 minut (zamiast 13, co i tak wydawało mi się zbyt mało) na przemieszczenie się na S-bahn na lotnisko. Na szczęście, udaje nam się znaleźć właściwy peron bez problemu, tylko muszę szybciej przebierać nogami ;p





Na Franz Joseph Strauss Flughafen jedziemy ok 40 min. Tu miotamy się między terminalem 1 i 2, nie ma tej informacji na naszym bilecie pokładowym.





Chodzimy w te i we wte, gdyż informacja na tablicach też jest myląca. Wg niej idziemy na gate D11, a tam pustki, nikogo nie ma na stanowiskach odprawy i pozamykane drzwi. Nikt nic nie wie, zero informacji. Wracamy więc do głównego holu terminala 1. Czytamy info na tablicach i ponownie idziemy do D11. Cisza, czynne tylko dwa stanowiska Condor odprawiające na Rodos. Pytamy panią o nasz Kos, kieruje nas prosto i w dół do gate Z. Z! Wracamy do holu głównego. Tu okazuje się, że na tablicy informacja ta jest umieszczona 'drobnym drukiem', a my podeszliśmy do niej jak rutyniarze. Nachodziliśmy się po tym lotnisku dzisiaj, a jest ono ogromne, drugie co do wielkości w Niemczech. Odprawiamy się, moja walizka (walizka! Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz podróżowałam z walizką) waży 15,5kg, a torba Macieja 9,4kg. Chcemy wejść do duty free, ale nas nie wpuszczają! Okazuje się, że w Bawarii można wejść do sklepu jedynie w maseczce FFP2, a my mamy tylko medyczne, te niebieskie. Zresztą przy odprawie kazano mi taką założyć, do ten pory podczas całej podróży nosiłam moją, hand made, a raczej home made.









W końcu wsiadamy do samolotu, oczywiście jedzenia nie ma, tzn. można było sobie dokupić. Pewne rzeczy mnie dziwią, ale już dawno nie lataliśmy czarterami, to jesteśmy nieprzyzwyczajeni, haha.









Pasażerów w samolocie też nie ma zbyt wielu...



Lecimy niecałe trzy godziny, trochę drzemię. Po przylocie sprawdzają nam tylko paszport covidowy i PLF, czyli Passenger Location Form. Na bagaże czekamy ponad pół godziny, tak się grzebią.
Wychodzimy na zewnątrz, spodziewając się jakiegoś pilota TUI. Nikogo nie ma, więc idziemy do autokarów, stoi ich tu mnóstwo, dużo z TUI. Dowiadujemy się, gdzie jest nasz, dziwne, że musimy się sami sobą zaopiekować. No ale na gapy nie trafiło ;p
Rozwożenie trwa ok. pół godziny, zanim trafiamy do Roseland Hotel w Marmari. Hotel jest 3*, nieduży, położony w ładnym ogrodzie z dużym basenem. Niestety, chyba daleko od plaży. Nie sprawdziliśmy tego kupując ofertę.



Pokój całkiem duży, czysty i ładny, z loggią. Łazienka mała, ale w porządku. Czysto. I widok z balkonu na góry.









Minusem jest obowiązek noszenia maseczki w przestrzeniach zamkniętych, w lobby i restauracji, ale to chyba odgórne przepisy w Grecji.
Łapiemy się na kolację i na dobry sen wypijamy piwo w barze przy basenie. Wieczorem natychmiast zasypiamy i śpimy 10 godzin.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz