Dziś jedziemy na wycieczkę na 3 wyspy, Pserimos, Kalymnos i Plati.
Autokar przyjeżdża spóźniony 20 minut! Zbieramy wycieczkowiczów po okolicznych hotelach, jeżdżąc drogą wzdłuż morza. Okazuje się, że jedziemy do Kos, a nie do Mastichari, skąd mieliśmy wypływać na wyspy.
Tu spotykamy się znowu z przewodniczką Kateriną i okrętujemy na piracki statek. Mieliśmy do wyboru na lunch- pork, chicken, fish lub spaghetti pomodoro, chcemy fish, nie ma fish, skończyła się. Dlatego, że przyjeżdżamy spóźnieni. Pfff. Bierzemy więc pork souvlaki. Wchodzimy na statek, idziemy na pokład, a tu tłumy ludzi, nie ma miejsca. Statek pełen, a my jesteśmy spóźnieni. Ktoś się przesuwa, mamy gdzie usiąść. Wkurzona już jestem. Do tego łomot muzyczny, głośna rąbanka, disco techno czy coś.
Dają nam do wypełnienia formularz covidowy, ale nikt go nie zbiera.
Wypływamy. Muzyka dudni. Głowa mi pęka.



Ludzie się cieszą. I dobrze bawią. Kupują drinki. Są chyba nawet młodsi niż nasze córki. Prorokuję, że na powrocie cały statek będzie tańczył na pokładzie.
Pierwsza wyspa, do której przybijamy po ok. 50 min. to Pserimos. Tu mamy ponad godzinkę na plażowanie. Kąpiemy się w morzu, wypijamy piwo i- razem z całym tłumem turystów wracamy na statek, gdzie dostajemy całkiem przyzwoity lunch i płyniemy dalej.












Po ponad pół godzinie przypływamy na Kalymnos, czwartą wyspę Dodekanezu, gdzie mieszka 16 tysięcy osób i wysiadamy w Swakia. Tu z Kateriną idziemy do hurtowni gąbek, gdzie opowiada nam o historii ich produkcji. Kupujemy kilka jako souveniry, 24€ i idziemy na lody pistacjowe, 2€/kulka, tradycyjne tutaj.

















Płyniemy dalej, na wyspę Plati. Tu chyba największa atrakcją dla tej gawiedzi na statku- skoki do wody i dmuchana zjeżdżalnia. Maciej oczywiście skacze, ja idę na plażę i kąpię się w morzu jak normalny człowiek.










Wracamy. Załoga ogłasza happy hour, każdy drink tańszy o 2€, więc wszyscy rzucają się do baru. My też. Zamawiamy blue lady i kamikadze. Jest dobrze.






I tak jak przewidywałam, zaczynają się tańce na pokładzie. Muzyka gra. Młodzi się bawią. Jest zabawnie. Atmosfera przepełniona jest beztroską radością. W obliczu covida....



Po niemal godzinie dopływamy do portu w Kos i idziemy do autokaru, który zawozi nas do hotelu. Cała wycieczka trwa 10 godzin i jest dla nas całkiem nowym, innym niż zawsze doświadczeniem. Nie tak zazwyczaj spędzamy nasz czas podczas wyjazdów, ale niech tam!










W hotelu, jak co środę wieczór grecki. Fajnie, serwują pyszne jedzonko, lepsze niż na co dzień. I tak się codziennie zastanawiam, co oni robią z tą ogromną ilością jedzenia, które zostaje po każdym posiłku....





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz