poniedziałek, 19 lipca 2021

Na basenie dzień szósty i pożegnanie

Lajcikowy dzień na basenie.
Śniadanie.







I lunch.







Wieczorem idziemy na pożegnalną kolację do lokalnej taverny Tzigari. Niestety, nie ma lamb chops, więc zamawiam ośmiornicę z grilla, jak Maciej, 8€, do tego bierzemy białe wino domowe, 9€/litr. Czekamy długo, a nikt po nas do knajpy nie przyszedł. Wreszcie kelner przynosi danie, nie, to nie jest danie, tylko miniaturka. No chyba se jaja robią! Zjadamy nasze oktopusy, mam również zastrzeżenia do smaku, gdyż mięso jest twardawe i gumowate. Tak, wiem, ośmiornice są twarde i gumowate, tak przynajmniej wieść gminna niesie, ale to nieprawda, gdyż jedliśmy wspaniałe przyrządzone ośmiornice w niewielkiej wiosce Playa Cangrejo na wybrzeżu Pacyfiku w Meksyku w 2013. Gdy kelner przychodzi i pyta, jak nam smakuje, wyrażam swoje zdziwienie małością porcji, a on mówi, że taka jest, bo to meze. Jakie meze, skoro w karcie figuruje w grupie seafood na samym końcu menu, a nie w przystawkach?? Chyba się zdenerwowałam! Na pocieszenie kelner przynosi kilka kawałków arbuza 'on the house', ale ja się nie pocieszam. Nie polecam tej knajpy, wręcz odradzam! Płacimy 26€, bo kelner dolicza jeszcze chleb, o który nie zapytał, czy chcemy, więc myśleliśmy, że jest wliczony w cenę dania.









Robi się późno, a chcę jeszcze zobaczyć ostatni zachód słońca na wyspie. Lecę więc na plażę, niestety, już po zachodzie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz