Późnym rankiem wybieramy się na pobliską łąkę. Jest upalnie, w gorącym powietrzu bzyczą i furczą owady. Motyle trzepoczą skrzydłami, świerszcze skaczą. Jest ich mnóstwo. O, jest i spory pająk.
Po południu jedziemy nad jezioro Laffrey, gdzie spędzamy miłe chwile z naszym wnukiem. Po powrocie jest już tak zmęczony, że pada o 20. Dziadek nawet nie zdążył przeczytać mu krótkiej bajki ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz