poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Portes du Soleil

Razem z Charly robimy dziś bardzo wygodne rando dla totalnych leniuchów, a mianowicie jeździmy wyciagami po Portes du Soleil, hahaha! Pogoda jest przepiękna, cieplutko i świeci słońce.
Najpierw jedziemy do Champery, skąd kolejką wjeżdżamy na górę, idziemy kawałek granią, podziwiając piękne widoki z prawej i z lewej, a później zjeżdżamy wyciągiem krzesełkowym do Les Crosets. 


























































I nasza ulubiona góra, Dents du Midi, 3257 mnpm, składająca się z siedmiu szczytów w masywie Chablais. Najwyższy z nich to La Haute Cime, zdobyliśmy ją dziesięć lat temu, latem 2006, co dało początek naszym poważniejszym wspinaczkom; pozostałe 'zęby' ze wschodu na zachód to: La Cime de l'Est, La Forteresse, La Cathedrale, L'Eperon, Dent Jaune i Les Doigts. Obfotografowaliśmy ją tysiącami zdjęć i zimą i latem i wiosną i jesienią! Nie, jesienią chyba nie :p 















Rok 2006, idziemy na Dents du Midi

















Z Charly na szczycie!

















Dziesięć lat później...
















Wjeżdżamy i zjeżdżamy, najpierw krzesło w górę, a raczej kanapa, bo tu, w Szwajcarii i tam, we Francji, nie ma już krzesełek, jakie znamy z naszych gór- twardych i chybotliwych; tu są kanapy, tak! kanapy, miękkie i wygodne, na 6 czy 8 osób. Tak więc kanapą jedziemy do Pointe de Mossettes, 2277 mnpm, góry, przez którą przebiega granica i która leży w dziale wodnym pomiędzy rzeką Dranse a Val d'Illiez.


















I zjeżdżamy do Francji, do Les Lindarets, a potem (wreszcie!) idziemy do Montriond.























Idziemy do koziej wioski, Village des Chevres! Przepięknie położona, ze starymi, drewnianymi chałupami, o misternie rzeźbionych balkonach oraz gontowych dachach i kominach.

















I kozy! Dziesiątki kóz. Zwariowałam!!! :))))
Są takie śliczne, nie boją się ludzi, chodzą za nimi, prawie się do nich łaszą :p









































Idziemy na lunch, z Charlym też się z głodu nie zginie :) Taki wybór, że nie możemy się zdecydować :p Jedzenie jest proste, górskie. Typowe dla regionu. Jemy pyszne steki z warzywami/sałatą i frytkami/ziemniakami, popijając czerwonym winem. Ahhh, dobrze jest. Wspaniale ;)
































Wracamy do naszych kóz ;)










Po drodze oglądamy Fantasticable. To dwa odcinki 1200m i 1325m stalowej liny, która umożliwia lot z prędkością ok. 100km/h na wysokości 240 m nad doliną Plaine -Dranse w Chatel. Świat wygląda zupełnie inaczej.To niesamowita przygoda z dreszczykiem emocji łaskoczącym kręgosłup, podobno jedyna tego rodzaju przejażdżka na świecie.

















I pomyśleć, że to też zrobiliśmy. Wprawdzie było to dawno temu, przed 10 laty, jak byliśmy piękni i młodzi, ale dowód mam! Oo! :D

















Idziemy dalej w kierunku Les Crosets.
















Ktoś tu pracuje? ;p






















Tu budują nartostradę





















Sielskie widoki...