Zwiedzanie zaczynamy przed 11, kończymy po 14. Bilet kosztuje 199 pesos, oczywiście to cena dla gringos :p
Również to sitio znamy sprzed dwóch lat, ale ponieważ je lubimy, to chętnie jeszcze raz odwiedzamy. :)
Znajduje się tu imponująca piramida o wysokości 35 metrów, czyli wyższa niż ta w Chichen Itza, zwana Piramidą Wróżbity. Wg legendy miała zostać zbudowana w ciągu jednej nocy przez karła-czarownika. Jest się tu także Quadrilladero de las Monchas, imponujący przykład późnoklasycznej majowskiej sztuki Puuc. Symbolizuje on kosmogonię Majów, południowy budynek reprezentuje inframundo, czyli świat podziemny, wschodnie i zachodnie skrzydła przedstawiają świat ziemski, a najwyższe, północne, należy do bogów nieba. Podziwiamy Palacio del Gobernador z przepiękną fasadą w stylu Puuc i pozornymi łukami majowskimi. Wdrapujemy się na Grand Piramide, skąd roztacza się wspaniały widok na selwę...
Jest bardzo, bardzo gorąco, podobno nawet 38 stopni.
O 15.20 wsiadamy do autobusu do Campeche, z przesiadką w Hopelchen. Tu w okolicy jest chyba jakieś skupisko mennonitów, gdyż widzimy ich kilkoro- mężczyzn w czarnych ogrodniczkach i kraciastych koszulach, kobiety i dziewczynki w długich, ciemnych sukniach i czarnych fartuchach, wszyscy na głowach maja kapelusze. Ciekawe.
W Campeche jesteśmy przed 19, szukamy hostelu, jednak oba, które sobie wybraliśmy z Routarda są zamknięte na cztery spusty. W końcu znajdujemy Monkey Hostal, tuż przy Zocalo z pokojem za 300 pesos. Na obiad zjadamy tortas con povo za 25 pesos. Wypijamy piwo Indio, nasze ulubione i idziemy spać. Jutro znów zwiedzanie, a jakże :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz