Dziś ciężki dzień, 14 kilometrów. Mamy iść 7h, idziemy 6,5h. Wychodzimy o 6.45 i wędrujemy po lodowcu po kamieniach, piargach i lodzie, przekraczamy setki strumyków i strumyczków. Źle mi się idzie, gdyż te kamyki usuwają się spod butów.




Po opuszczeniu łąk Urdukas trawersujemy dalej przez lodowiec Baltoro przez strefę szczelin na morenę środkową gdzie osiągniemy obozowisko Biango, 4350 mnpm. Znajduje się ono tuż ponad lodowcem Yermandu spływającym z Przełęczy Masherbrum, 5360 mnpm. Z tego miejsca rozciąga się fantastyczna panorama na śnieżny trójkąt Masherbrumu, 7821 mnpm, który jest 24 pod względem wysokości szczytem globu.











Jest dosyć ciepło, słonecznie. Widoki są wspaniałe. Jest majestatycznie i pięknie.









Po drodze spotykamy Polaków, którzy byli tu na plenerze fotograficznym (Grzegorz Piechowicz i 8 Infinity art) i wracają do Skardu.
Lunch zjadamy ok 11, odpoczywamy godzinkę i ruszamy dalej.





Jeszcze dwie godziny marszu. Pogoda zdecydowanie się pogarsza, jest chłodno i pochmurno. Pojawiają się głowy lodu, jak głowy cukru. Albo wielkie bezy.















Napotkamy bazę wojskową, gdyż niedaleko stąd do Kaszmiru, który Pakistan uważa za terytorium sporne.

Godzina 14 i jesteśmy w campie Gore II, stąd mamy widoki na Masherbrum, 7821mnpm, Gasherbrum IV, 7980 mnpm oraz Muztagh Tower, 7273 mnpm.
Pod wieczór wyłażę z namiotu, teraz wybieramy się na przechadzkę po obozowisku. Podziwiamy wspaniałe góry, Masherbrum, Gasherbrum IV, Muztagh Tower i inne. Rozmawiamy z Kaziem i spotykamy himalaistów, zdobywców K2 i Broad Peak, Grzegorza Pasuto, Kamila Kozłowskiego i Bartka Ziemskiego, który właśnie zjechał na nartach z Broad Peak i Gasherbrum II, z którymi ucinamy sobie bardzo miłą pogawędkę. Oj działo się, działo w tym campie.





Wracamy do namiotów.
Nie lubię zimna. Nie cierpię zimna. Nienawidzę zimna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz