Lądujemy o czasie, bagaże też. Maciej ma nowy paszport, taka zupełnie nówka sztuka, więc dokładnie go sprawdzają i oglądają, hehe. Na lotnisku wymieniamy dolary na kolumbijskie pesos, 1$ na 2750 COP, ale Maciej musi zostawić odcisk palca, haha!
W Lonely Planet wyczytaliśmy, że na lotnisku nie można kupić biletu na Transmilenio, więc idziemy na przystanek i jedziemy zwykłym autobusem do Hermania Centro za 1500 COP/ os. Do hostelu Destino Nomada mamy kilka quadras (przecznic) i pod górkę, ale jest ok. Pokój jest nieduży i ma okno tylko na korytarz, więc jest dosyć duszno, ale za to mamy śniadanie. Zostawiamy plecaki i ruszamy zwiedzać stolicę Kolumbii.
Udajemy się do Museo Botero. Tu wszystko jest pucułowate: ręce, pomarańcze, kobiety, wąsaci mężczyźni, dzieci, ptaki, przywódcy Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia czyli FARC. Są to krzepkie rzeźby i portrety najsłynniejszego artysty kolumbijskiego, Fernando Botero, który podarował muzeum swoje dzieła. Są niebywałe, pulchne i trochę obleśne. Ale podobają mi się ;)
Zwiedzamy Casa de Moneda, w którym znajduje się kolekcja numizmatyczna.
Plaza de Bolivar stanowi serce starówki w Bogocie. Znajduje się tu neoklasycystyczna katedra, z 1823, największy kościół w mieście. Jest główną świątynią kraju, co podkreśla jej nazwa- La Catedral Primada de Colombia. Obok niej zobaczyć można piękną, wzniesioną w XVII w. kaplicę, Capilla del Sagrario z rzeźbionym w kamieniu portalem, dwiema wieżyczkami dzwonów i pełnym zabytków wnętrzu.Na pozostałych pierzejach placu wznosi się Alcadia, siedziba burmistrza, neoklasycystyczny, potężny gmach parlamentu, Capitalo Nacional oraz monumentalny budynek Pałacu Sprawiedliwości, Palacio de Justicia. I pomnik Simona Bolivara.
Oglądamy budynki rządowe i pałac prezydencki, Casa de Nariño (przechodząc obok trzeba pokazać zawartość plecaka).
Iglesia Santa Clara (3000 COP ze zniżką dla seniorów i nauczycieli) z XVII w. to dziś już tylko ciekawe muzeum z bogatymi zbiorami obiektów sakralnych. Bardzo mi się podoba ;)
Przepiękna, bogato zdobiona Iglesia San Agustin. Znajdują się tu ważne dzieła religijnej sztuki kolonialnej.
Idziemy do Museo del Oro del Banco de la Republica. Posiada ono w swoich zbiorach ok. 36 tysięcy eksponatów z czasów prekolumbijskich, w tym ponad 33 tysiące z prawdziwego złota. Pozostałe to m.in. cenna ceramika, zbiory broni od XI w. pne, biżuteria, ozdoby i naczynia z terenów Kolumbii i skarby Inków, niezliczone figurki i posążki bogów, władców, zwierząt, gadów i ptaków. Całość jest świetnie eksponowana, a w muzealnym skarbcu prezentowana jest wizualna historia Inków, która bardzo nam się podoba.
W mieście jest dużo policji, więc czujemy się bezpiecznie. Przypadkowo trafiamy na manifestację, ale nie wiemy, o co tu chodzi.
Obiad jemy w Ricasole za 1700 COP. To picadas para dos, czyli grillowane mięso, dużo mięsa i kiełbaski oraz arepa, której nie jem, bo nie cierpię arepas! Bleeee…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz