czwartek, 22 czerwca 2017

lecimy do Kolumbii!

Nerwowo dziś. Najpierw Maciej poszukuje okularów słonecznych, potem nerwowo sprawdza, czy ma paszport. Potem Polski Bus, spóźniony o 20 minut, na szczęście na granicy nie ma korków... za to policja niemiecka i straż graniczna sprawdza dokumenty. W Berlinie straszne korki, w końcu to godziny szczytu. Na ZOB przyjeżdżamy 70 minut później! Biegiem więc na S-Bahn, dołącza do nas para młodych ludzi, którzy nie wiedzą, jak dotrzeć na Tegel (no kiedy wreszcie ruszy Brandenburg??), więc ich pilotujemy. Lecą na 3 tygodnie do Jakarty. Na peronie czynne tylko 2 z 3 automatów biletowych i kolejka. Przestępuję nerwowo z nogi na nogę. Jeden pociąg nam ucieka, jedziemy następnym. Potem biegiem na autobus X9, nie oglądamy się, młodzi za nami, kierowca uprzejmy, bo czeka na nas. Na Teglu jesteśmy równo 2h przed lotem (a miał być zapas), odprawiamy się i czekamy na samolot, zajadając kanapki z pieczenią. Macieja plecak waży 14,7 kg, a mój 11,2 kg, więc nie jest źle.























Wylot jest 25 minut później, ale lot A321-200 do Stambułu mija szybko. Filmy ciągle przerywają ogłoszeniami, co jest lekko irytujące, za to jedzonko smaczne, do tego winko, więc podróż mija nam szybko i ani się obejrzeliśmy i już lądujemy na Atatürk. Tu też szybko, ledwo zdążamy zjeść kilka turkish delight i już musimy lecieć na samolot.






No tak, ale przecież tu jest godzina później :p Tym razem mamy A 330-200, większa maszyna, bo przecież leci przez ocean... Prędkość to 840 km/h, a wysokość 12,200m. W ofercie mają nudne filmy, w Iberii są lepsze, na szczęście jedzenie jest bardzo dobre, więc po kolacji, o 3 w nocy idziemy spać; budzimy się o 10 naszego czasu i jeszcze mamy 3h lotu, uuuuu ;(



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz