Pobudka o 7.30, śniadanie o 8, wyjazd o 9. Przewodnik Zbyszek mówi, że od kilku dni naszą wyprawa upodabnia się do objazdówek Rainbowa czy Itaki, hahaha. Bo nie zrywamy się o 5 rano, by zjeść śniadanie o 5.30 i wyjechać już o szóstej. Teraz jakby bardziej wczasowo jest.
Dziś mamy do przejechania 430 kilometrów. Na początek jedziemy nad jezioro Ajdar-kul, gdzie robimy spacer, wchodzimy na pobliskie pagórki i podziwiamy. Szkoda, że jest pochmurno i chłodno. I jedziemy dalej.






W Taszkencie śpimy w tym samym hotelu, co po przyjeździe, to Star Hotel. Nawet piętro to samo, tylko pokój obok.
Wieczorem idziemy na kolację do tej samej restauracji, co po przyjeździe - U Lily. Zamawiamy kotleciki jagnięce, pyszotka i piwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz