sobota, 5 kwietnia 2025

jedziemy do Kazachstanu, zwiedzamy Turkiestan i bierzemy nocny pociąg do Ałmaty

Pobudka o 5.30, o szóstej jemy śniadanie, na które podają trochę dziwnych rzeczy, jak sałatkę z buraków (no lubię sałatkę z buraków, ale niekoniecznie o 6 rano!), ale poza tym wybór jest spory i w sumie najadamy się. Do tego śniadanie podają na pięknej, lokalnej porcelanie, która cieszy moje oczy.






Wyjeżdżamy o 7 i kierujemy się w stronę granicy z Kazachstanem, gdzie jesteśmy ok. 8. Mimo soboty, a może właśnie dlatego kłębi się tu tłum ludzi, głównie mężczyzn. Przechodzą oni w obie strony, do Kazachstanu i do Uzbekistanu. Nam udaje się załatwić formalności graniczne dosyć sprawnie, gdzieś nawet przepuszczają nas bokiem jako grupę z Polszy, mimo iż ta grupa jest całkiem duża.









Wymieniamy pieniądze - za 50$ dostajemy 25.400. I czekamy na autobus, który przyjeżdża dosyć spóźniony, w dodatku to ciasny, niewygodny złom.









Jedziemy do Turkiestanu, jedynego zabytku Kazachstanu, wpisanego na listę UNESCO. Droga trwa 4 godziny, w autokarze, jest gorąco, w dodatku siedzę od słonecznej strony, nie działa klima, kierowca otwiera okno dachowe, ale to nic nie daje. Wreszcie zajeżdżamy na miejsce.





Zwiedzamy imponujące zabytki, najpierw Mausoleum of Khoja Ahmed Yasawi, czyli mauzoleum Chodży Ahmada Jasawiego. Konstrukcja została zamówiona w 1389 r. przez Timura, który rządził tym obszarem jako częścią rozległego Imperium Timuridów, by zastąpić mniejszy XII-wiecznego mauzoleum słynnego tureckiego poety i sufickiego mistyka Khoja Ahmeda Yasawiego (1093–1166). Jednak budowa została wstrzymana wraz ze śmiercią Timura w 1405 roku.


























Na południowy wschód od mauzoleum Khoja Ahmeda Yasawiego znajduje się Mauzoleum Rabiya Sultan Begim z czasów Timurydów, które w 2003 zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Mauzoleum popadło w ruinę i zostało zburzone w 1896. Krypta została ponownie odkryta pod ruinami w latach 50. XX wieku, a konstrukcję zrekonstruowano w 1980. Rabiya Sultan Begim była córką sułtana Timurydów Ulugh Bega (1394–1449), a więc prawnuczką założyciela dynastii Timurydów, Timura.





Underground Mosque, czyli podziemny meczet został zbudowany w XII wieku. To właśnie tutaj Khoja Ahmed Yasawi postanowił głosić, pisać i nauczać religii sufickiej, gdy tu mieszkał. Meczet został wykopany ręcznie przez samego Yasawiego, a schody prowadziły pod skromną kopułę. Wewnątrz zobaczyć można drewniane filary oświetlone świetlikiem i eksponaty sufizmu.






Łaźnie starożytne, czyli Ancient zbudowano w latach 1580-1590. Łaźnia była przeznaczona dla pielgrzymów, które przybywały do ​​mauzoleum Khoja Ahmeda Yasawiego. Budynek łaźni został pierwotnie zbudowany poniżej poziomu gruntu, aby ciepło było utrzymywane w łaźni tak długo, jak to możliwe i nie było wydmuchiwane. W łaźni jest 9 pomieszczeń, w dwóch z nich była ciepła woda, a w drugim zimna, jedno pomieszczenie było przeznaczone do ogrzewania łaźni, a w pozostałych pomieszczeniach można się było umyć. System ogrzewania łaźni jest bardzo dobrze przemyślany; gorące powietrze przemieszczało się po wszystkich pomieszczeniach w kranach podłogowych. Wszyscy mieszkańcy Turkiestanu chodzili do łaźni, jednak w 1979 podjęto decyzję o przekształceniu jej w muzeum.






Póżniej oglądamy Tomb of Yesym Khan, czyli Mavzoley Yesim Khana.
Yesim Khan był przedstawicielem dynastii Czyngis-chana i rządził kazachskim chanatem od 1598 do 1628 roku. Był synem Shygai-chana. Wiadomo, że całe życie spędził na bitwach, wykazując się odwagą i bohaterstwem, dzięki czemu zyskał szacunek ludu i zapisał się w historii jako waleczny władca.





Jeszcze ostatnie zdjęcia.















Podjeżdżamy na obiad, który jemy w wielkiej sali w restauracji Nursat Damhanasy. Podają sałatkę z pomidorów i ogórków, ayran i danie zwane 'pięć palców', bo je się je pięcioma palcami, składające się z plastrów makaronu zatopionych w rosołku, z ziemniakami, marchwią i dwoma rodzajami koniny. Bardzo smaczne.












Po drodze widzimy meczety i pałace weselne, tych ostatnich jest naprawdę dużo. I okazuje się, że biznes weselny działa bardzo prężnie, ale dla młodych i ich rodzin jest sporym obciążeniem finansowym, gdyż często muszą zaciągać kredyty, by wyprawić wesele. Stąd próba odgórnego ograniczenia liczby gości do dwustu.







I już jedziemy na dworzec do Shymkent. Stąd o 19.15 mamy nocny pociąg, kuszetki do Ałmaty, dawnej stolicy Kazachstanu, która za czasów Związku Radzieckiego nazywała się Ałma Ata. Kupujemy sobie kwas chlebowy, ayran i kazachski chlebek na drogę i wsiadamy do pociągu. Mamy przedziały głównie 4-osobowe i bilety były przydzielane losowo przez komputer. Dostajemy przedział z Isią i Andrzejem z Białegostoku i bardzo miło sobie rozmawiamy, głównie o podróżowaniu. Gdy już się nagadamy, myjemy zęby i idziemy spać, jednak nie śpię zbyt dobrze, gdyż pociąg trzęsie się i szarpie, jest gorąco, a nie można otworzyć okna, poza tym Andrzej chrapie i muszę włożyć zatyczki.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz