Dziś strasznie pada, więc bawimy się klockami, budujemy wieże- czyja wyższa, trochę rysujemy. Na midi czyli lunch idziemy do Hippopotamus Steak House. Tu zamawiamy zestaw dla dzieci- hamburger i frytki, a dla nas menu de jeuner. Ja zamawiam confit de beuf z puree, mięciutką wołowinę pływającą w aromatycznym sosie, a Asia i Maciej beef Hippo marinee. Jedzenie jest smaczne i relatywnie, jak na francuskie warunki niedrogie. Na deser bierzemy mousse au chocolat i creme brulee, dzieci lody i naleśniki z czekoladą.
Nie pada już, więc idziemy na spacer do biblioteki. Fajnie tu. Dzieci same mogą wybierać książki, które je interesują. Wieczorem znów zabawy. Plus lekcja francuskiego dla mnie w wykonaniu moich wnuków, dziś bawimy się w sklep i ćwiczymy słownictwo związane z zakupami.