wtorek, 28 września 2021

Jedziemy do Bułgarii, nad Czarne Morze

Wstajemy w miarę wcześnie i koło 9 ruszamy w stronę granicy, po drodze się tankując, cena benzyny porównywalna do cen w Polsce. Przed granicą ogromna kolejka tirów, ciągnąca się kilometrami. Teraz musimy przejechać przez długi most, opłata 3€. Potem kontrola dokumentów na wjeździe do Bułgarii, ale nie tylko dowody osobiste. Tym razem odkryli, że Maciej ma nieważny dowód i musi pokazać paszport. Do tego dowód rejestracyjny i paszport covidowy. Zajeżdżamy do Ruse, miasteczka położonego nad Dunajem, tuż za granicą. Nazywane jest 'małym Wiedniem', chyba z powodu kilku ładnych kamienic, no ale większości przydałby się porządny remont. Na placu Aleksandra I Battenberga znajduje się urokliwa fontanna, jest on otoczony przez imponujące kamienice, utrzymane w stylu neobarokowym i Empire, ale tylko na dwóch pierzejach. Chcemy zwiedzić rzymską twierdzę Sexagonta Prista, ale nie mamy jeszcze lewów, euro nie chcemy pani dać, a kartą nie można płacić, więc rezygnujemy.











Jedziemy szosą wśród pofałdowanych pól, a raczej ściernisk po słonecznikach, które ciągną się aż po horyzont. Ciekawe, jaką tu jest struktura własności, czyżby nadal PGRy, bo chyba nie jeden właściciela takich hektarów?



Dojeżdżamy do Madary, gdzie znajduje się Madarski Konnik, relief z VIII w., wykuty w skale. I tym razem nie można płacić za wstęp kartą, a lewów nadal nie mamy, więc pani z kasy odsyła nas do miasteczka, w którym podobno jest bankomat. I jest, chociaż miasteczko wygląda, jakby zostało opuszczone ze 30 lat temu. Wypłacamy 200 lewów, czyli 478 zł. Kupujemy bilety wstępu 5 lewa/os., bez zniżki dla emerytów. Konik, widziany z dołu, jest dosyć mały, szkoda, że nie można wejść na platformę, by zobaczyć go z bliska. Kiedyś było to możliwe, potem ścieżka zarosła, a furtkę zamknięto.
 



Wchodzimy potem na skalną górę, po bardzo wielu stopniach, wykutych w skalę. Stromo. Wysoko. Ale widok wspaniały. Na szczycie znajdują się pozostałości twierdzy z VIII w. Oglądamy także miejsce kultu z kamieniem energetyzującymi, z którego bierzemy trochę energii na zapas.





































Jedziemy dalej, po drodze odwiedzając Pliskę, dawną stolicę Bułgarii, wstęp 5 lewa/os. Oglądamy ruiny pałacu, bazyliki, murów obronnych, częściowo odrestaurowanych. Są tu pozostałości średniowiecznej stolicy chanów protobułgarskich, z zachowanymi fundamentami monumentalnych budynków z VII–IX w. Miasto razem z przyległym podgrodziem zajmowało obszar o powierzchni 23 km² i kształcie wydłużonego, nieregularnego prostokąta. Do najważniejszych ruin budynków należą tzw. Wielki Pałac, mieszczący niegdyś salę tronową chanów protobułgarskich, Mały Pałac, stanowiący niegdyś prywatną rezydencję chanów, oraz tzw. Wielka Bazylika, ogromna trzynawowa świątynia o wymiarach 100 na 30 m, zbudowana przez księcia Borysa I po przyjęciu przez niego chrześcijaństwa w drugiej połowie IX w.



























Potem już prosto do Nessebaru, w którym byłam na wakacjach 43 lata temu! Droga to wąska szosą biegnąca serpentynami po wzgórzach i pagórkach, ruch jest dosyć spory. Po drodze na wiejskim targowisku kupujemy ponad 2 kilo miejscowych winogron, są przesłodkie i soczyste.



W Nessebarze mamy hotel 4* Aphrodite, wielki, piękny pokój z balkonem z widokiem na morze i elegancką łazienką. Płacimy za niego 138 zł/noc, zostajemy tu dwie. Nam też się czasem należy odrobina luksusu...
 














Ogarniamy się i idziemy na cypel, do Starego Nessebaru. Tu spacerujemy urokliwymi uliczkami i sprawdzamy oferty obiadowe. Opcją jest kolacja w hotelu, gdzie mają całkiem fajną propozycję. Jednak dziś zjadamy tu, na Starym Mieście, w rodzinnej restauracji Plakamoto, w której podobno była Magda Gessler. Zamawiamy fish soup, 5,90 lewa, scad fish z frytkami, 14,90 lewa, small blue fish z frytkami, 17,90 lewa i dwa piwa po 2,90 lewa. Jedzenie jest przepyszne, a tych rybek mam na talerzu 28!
































Wracamy do Afrodyty i jeszcze idziemy na deserek, cappuccino, 3,49 lewa i wielka porcja tiramisu, 4,99 lewa. Nooo, jest dobrze....






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz