Od rana pochmurnie, nici z plaży...
Zjadamy obfite, smaczne śniadanie i relaksujemy się. I zanim zdążymy się zrelaksować pogoda na tyle się poprawia, że decydujemy się na basen. Jest ciepło, słonecznie, Maciej nawet kąpie się w morzu. Ja aż takim morsem nie jestem, więc daję się tylko namówić na basen. Po kąpieli leżymy na leżakach z fantastycznym widokiem. Ah, życie jest piękne!












W końcu stwierdzamy, że trzeba się ruszyć i coś pozwiedzać, więc idziemy do starego Nessebaru.




Rozpoczynamy od przesmyku, który łączy część nowoczesną ze starożytną. Znajduje się tu zabytkowy młyn, który jest symbolem miasta. Stąd rozpościera się piękny widok na wybrzeże Słonecznego Brzegu.



Po przekroczeniu bramy miejskiej, będącej jednym z elementów dawnych murów obronnych, koniecznie trzeba zatracić się w krętych uliczkach i ciasnych zaułkach. Miasto charakteryzują wąskie, kamienne uliczki oraz drewniane domy mieszkalne charakterystyczne dla drugiego odrodzenia bułgarskiego.
Dla mnie Nessebar ma dodatkowo wartość sentymentalną, tu w 1978 poznałam Thierrego z Francji, z którym jakiś czas chodziłam, potem pisaliśmy listy (czy ktoś w tych czasach jeszcze pisze listy??), potem on zimą odwiedził mnie w Polsce, a następnego lata spędziliśmy weekend w St. Maxime na Lazurowym Wybrzeżu.



Ale najpierw idziemy do knajpy na bardzo późny lunch. W restauracji Aquamarin z pięknym widokiem na morze i przeciwległy brzeg ze Słonecznym Brzegiem, znanym ośrodku wypoczynkowym jeszcze z czasów komuny zamawiamy sałatkę szopską, 5 lewa, wielką misę omułków, 12 lewa i dwa piwa, po 3,50 lewa. Pycha!





Potem spacerujemy po starówce. Znajdują się tu stare cerkwie, ruiny teatru antycznego, Muzeum Archeologiczne, łaźnie bizantyjskie i kamienno-drewniane domy. Część starożytna Nessebaru zdominowana jest przez cerkwie. Nessebar zresztą nazywany jest „miastem 40 cerkwi”, a to dlatego, że właśnie tyle świątyń powstało przez ostatnie 3 milenia. Część cerkwi jest aktywnie czynnych i odbywają się w nich regularne nabożeństwa. Inne znów są zabytkami i podziwiać możemy jedynie pozostałości po nich.







Nessebar robi ogromne wrażenie na każdym, kto lubi maleńkie, urokliwe miasteczka z niezwykłym klimatem, obfitujące w ciekawe zabytki i malownicze zaułki, poprzecinane wąskimi brukowanymi uliczkami.



Charakterystyczne nesebyrskie domy, których jest naprawdę mnóstwo tradycyjnie posiadają kamienny parter i drewniane, wysunięte przed lico budynku piętro o drewnianej konstrukcji, które właściwie zwisa nad ulicą dając w upalne dni sporo przyjemnego cienia. Piękne i jednocześnie praktyczne.

Pamiątki z przeszłości świadczą o burzliwej historii miasta i jego przechodzeniu z rąk do rąk. W swoich starożytnych dziejach Nesebyr ma zatem wątek tracki, grecki i rzymski, a później bizantyński. Świątynie, kamienice, łaźnie i charakterystyczne domy w stylu bułgarskiego odrodzenia narodowego tworzą klimat tego miejsca.










Wracamy do naszego hotelu i tu w restauracji zamawiamy rybę na kolację - Maciej pstrąga pieczonego w folii, 14,99 lewa, a ja grillowane filety z makreli, 9,99 lewa i piwo Zagorka do tego, 3,49 lewa. Smaczne. Na deser bierzemy cappuccino, 3,49 lewa i polecane przez kelnerkę ciastko z biszkoptem, mascarpone i owocami, 4,99 lewa, które swoją wielkością bardzo nas rozczarowuje. Smakiem też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz