Mamy na dziś plan standard albo max, zobaczymy, co uda się zrealizować. Po obfitym śniadaniu opuszczamy nasz elegancki hotel w Nessebarze i jedziemy do Plovdiv. Droga jest całkiem dobra, szeroka. Pogoda ładna, słoneczna, temperatura stopniowo wzrasta. Pierwszym punktem do realizacji jest grobowiec tracki w Kazanłyk, tzn. jego kopia z ładnymi freskami na sklepieniu.

Gdy wyjeżdżamy, widzimy taki obrazek. Okazuje się, że ktoś zaparkował na wyjeździe z bramy, bo za chwilę wyjeżdżają stamtąd aż trzy samochody. Ktoś musiał donieść. No w sumie to rozumiem. Ale my zawsze płacimy za parkowanie, a tu widzieliśmy już mandacik za szybą za niepłacony postój.
I nawet nie przewidujemy, co nam się jutro przydarzy.

Tankujemy na Gazpromie! Też nie przewidujemy, co wydarzy się za pół roku.

W Aleksandrowo oglądamy drugi grobowiec tracki, tzn. drugą kopię z pięknymi malowidłami, przedstawiającymi sceny polowania. Znajduje się on w muzeum, wstęp 5 lewa/os.

Do Plovdiv zajeżdżamy pod wieczór, ok. 18. Nocujemy w Old Town guest house, klimatycznym, starym mieszkaniu, ze starymi meblami, położonym w samym centrum miasta, tuż przy parku i blisko deptaka. Jest tu czysto i przyjemnie. Zostawiamy rzeczy i idziemy się przejść i przy okazji poszukać jedzenia.
Plovdiv jest sympatyczne, ma ładne centrum z zadbanymi budynkami, spokojny deptak, duży park z fontannami i sporo antycznych ruin, które dziś oglądamy tylko pobieżnie, jutro przyjrzymy im się bliżej.












Sprawdzamy knajpy i decydujemy się na Happy Bar&Grill. Jest pełno, ale akurat zwalnia się stolik. Siadamy w ogródku i zamawiamy chibapchetę z frytkami, garnish różowe pomidory z roasted papryka, oliwkami i czerwoną cebulą, grecka pita i Tirokafteri, 11,89 lewa, Pljeskavica z frytkami garnish z pomidorów, 12,99 lewa, piwo Kamienica, 3,29 lewa/pół litra, potem Maciej bierze jeszcze cappuccino, 3,59 lewa. Jedzenie jest pyszne, płacimy 35,05 lewa.


