Zaczynamy tuż po 10, jest mgliście, dosyć zimno i pruszy śnieżna kaszka. Stoki natomiast są świetnie przygotowane, twarde i gładkie. Ludzi mało, ale co się dziwić przy takiej pogodzie. Ja też niedługo kapituluję, nie mogę jeździć, gdyż widoczność jest bardzo słaba, ledwo co widać, mam nawet zawroty głowy. Idę więc do salle de hors sac, gdzie czekam na Macieja półtorej godziny. A śnieg sypie wielkimi płatami.
A wieczorem bawimy się kolejką ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz