Zaczynamy po dziesiątej, jest ładna pogoda, lekki mrozik, świeci słońce. Stoki są równe i gładkie, ale po wczorajszym opadzie śniegu jeździ się ciężko, gdyż śnieg nie związał się z podłożem i przypomina gips. Szybko bolą mnie nogi.
Koło południa z dołu napływa mgła, otula nas jak wełniany szal i utrudnia narciarstwo aż do końca dnia. Ograniczona widoczność i zero kontrastu. Ciężko, ale dajemy radę prawie do 16. Wg endomondo zrobiliśmy ok. 50 km ze średnią prędkością 13,6 km/h.
Wieczorem Asia i Rafał wyjeżdżają na weekend do Alp d'Huez, zostawiając nam wnuki pod opieką. Trochę się obawiamy, jak zareagują, gdy zobaczą, że rodziców nie ma, ale spoko, kąpiemy ich i kładziemy spać, czytając bajkę na dobranoc i nie ma żadnego problemu. Zasypiają bardzo szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz