środa, 26 czerwca 2019

Poznań- Warszawa- Istambul- Konya

Wyjeżdżamy z domu o 7.05, na lotnisko zawozi nas sąsiad, Jasiu K. Startujemy z niewielkim opóźnieniem,  jakieś kilkanaście minut, o 9.20, ale za to lot trwa tylko 35 minut. Lecimy niewielkim samolotem Embraer 170, który lata między Poznaniem a Warszawą jak podniebna taksówka. Ucinamy sobie miłą pogawędkę ze stewardem.  Serwują małe wafelki w czekoladzie i wodę i niedługo lądujemy.




Lotnisko Okęcie jest nieduże, prowincjonalne, za to ceny jak w światowych metropoliach! Przechodzimy przez elektroniczne bramki, przykładamy paszport do czytnika, maszyna skanuje nasze twarze i po akceptacji otwiera się bramka. Szybko i bezboleśnie ;)



Czekamy 2,5 godziny na lot do Stambułu. Samolot jest również opóźniony kilkanaście minut. Na pokładzie znowu podają mini wafelki plus kawa/herbata/woda, mimo iż lot trwa ponad dwie godziny. Kanapki są płatne i kosztują 12 PLN.  Skandal! Jesteśmy zbulwersowani! Lotem raczej już nie polecimy. Nie ma kocyków ani gadżetów.  Nie ma też telewizorków z filmami. Pffffff Żenada! Czujemy się,  jak w low cost, a to przewoźnik narodowy :(
Czy leci z nami pilot?? A raczej pani pilot, bo pilotem jest kobieta, lol ;) Sprawnie startuje i ląduje, chociaż samolotem trochę kiwa poprzecznie. Trochę to dla nas zaskoczenie, ale bardziej zdziwiłam się,  gdy moja uczennica,  Jagoda J. oświadczyła mi, że wybiera się do technikum, do klasy pilotów ;) Jestem pewna,  że dziewczyna da radę. Lecimy Embraerem 190. 





















Lotnisko w Stambule jest super!! Nowoczesne i piękne! ;)
Udaje nam się zalogować i mamy po godzinie darmowego Internetu. Nawiązuję kontakt z moimi Turkami, Bilalem, Eyupem i Mevlutem, wymieniamy informacje o naszym przylocie, a Mevlut proponuje, że po nas przyjedzie na lotnisko. Extra!













Robimy check in na domestic flight do Konya, ale- mimo iż jest tu godzina do przodu- mamy jeszcze sporo czasu do odlotu. Nie ma tu żadnych duty free, jedynie kilka  knajp z żarciem równie drogim jak na lotnisku w Polsce ;p
Samolot do Konya też ma spore opóźnienie. 
Dobrze, że mamy swoje buły ;) Lecimy Turkish Airlines, Boeingiem 738. W samolocie zjadamy ostatnią, gdy okazuje się, że jest jakiś błąd techniczny, usterka hamulców, więc muszą ją usunąć. Trwa to godzinę, wylatujemy o 23.30, biedny Mevlut będzie na nas czekał... Jestem już tak zmęczona, że zaraz zasypiam. Budzi mnie stewardessa serwując bułkę na ciepło, do tego sok pomarańczowy, a lot trwa tylko godzinę i 20 minut. Można? Można.
Odbiór bagażu jest sprawny, wychodzimy przed lotnisko i.... wreszcie ktoś na nas czeka! I niespodzianka- oprócz Mevluta jest również Bilal. O pierwszej w nocy! Jak miło! :)))
Z Mevlutem widzimy się po 12 latach. Bilal wprawdzie był w Polsce w międzyczasie i nas odwiedził, ale na krótko.



Jesteśmy w Konya!! Znowu!
Jedziemy do hotelu Mevlana, a jakże, w samym centrum miasta; przejazd trwa ok. 15 minut.  Po drodze opowiadamy sobie nowinki, żartujemy i śmiejemy się.. 
Hotel jest stary, ale dosyć przyzwoity, bywaliśmy w gorszych miejscach... Pokój jest dziwaczny i niewielki, ale nam to dzisiaj zupełnie nie przeszkadza, bierzemy szybki prysznic  i szybko idziemy spać, bo padamy ze zmęczenia. 18 godzin w drodze....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz