Po fajnym, tureckim śniadaniu Maciej czyta turecką gazetę, oczywiście po turecku, hahahah :D ;D

Od rana mamy czas wolny, więc idziemy do parku na wzgórzu, przy okazji zwiedzając różne camii, czyli meczety oraz muzeum kamiennych rzeźb nagrobnych, stelli i sarkofagów, wstęp 6 TL.
Wstępujemy jeszcze do Mevlany, żeby nam się utrwaliło, a po drodze w Selimiye Mosque jakieś tłumy, osobno kobiety, osobno mężczyźni, oczywiście, modły jakieś poważne, aaaa bo to dzisiaj piątek.
W hotelu spotykamy się z Eyupem i jego synem i razem idziemy na lunch do Köfteci Çini Ali. Jemy rozmaite köfty z pieczywem i sałatkami, pijemy ayran.
Teraz przejmuje nas Bilal i razem z jego młodszą córką jedziemy do Sille. To niewielka, urocza wioska z kamiennymi domami wzdłuż kamiennego potoku. Spacerujemy, gdy łapie nas burza, przeczekujemy ją w meczecie. Oglądamy wykute w skale jaskinie, w których wieki temu mieszkali ludzie neolitu. Podobno nauczał tu św. Paweł. Na straganie Bilal kupuje gliniany garnek za 30 TL dla żony. No, ja też chcę taki garnek! Niestety, nie mogę go sobie kupić, bo trudno podróżować przez 5 tygodni po całej Turcji z glinianym garnkiem :)
W drodze powrotnej ze wzgórza podziwiamy wspaniałą panoramę miasta i jedziemy na kolację do domu Bilala. Tu czeka na nas jego żona (ta, która dostała gliniany garnek), starsza córka i młodszy syn. Zjadamy smaczne dania, przygotowane specjalnie dla nas. Rozmawiamy i pora wyjść.
Po drodze kupujemy kartę Turk cell za 110 TL, ale nie wiem, czy jest taka potrzeba. W dodatku ekspedient jest jakiś gamoniowaty, nic mu nie działa, spisuje moje dane z paszportu, trwa to i trwa, niedługo mamy autobus, a na terminal kawał drogi. Wreszcie wychodzimy, a ja nie wiem, jak obsługiwać drugą sim kartę w moim telefonie. I facet też mi nie powiedział, wrrrr.
Udaje nam się w miarę szybko dojechać na terminal, żegnamy się z Bilalem, dziękując za gościnę. Może się jeszcze kiedyś zobaczymy?
Wsiadamy do autobusu, który jest raczej niewygodny, mimo to zasypiam, ale często się budzę. Nie ma toalety, skandal!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz