wtorek, 14 czerwca 2022

Jedziemy w Góry Izerskie

Udaje nam się wyjechać w miarę wcześnie, bo o 10. Najpierw jedziemy do Bielawy obejrzeć tamtejszy skład kamienia naturalnego. Kamień potrzebujemy na taras i ganek. Tym razem, bo byliśmy tu już rok temu wybierać kamień do łazienki, jesteśmy rozczarowani, gdyż wybór jest niewielki. No cóż, zobaczymy.







Jedziemy do Zagórza Śląskiego, by zwiedzić zamek Grodno. Ostatnio był zamknięty z powodu covida, więc obejrzeliśmy go tylko z zewnątrz. Teraz wchodzimy do środka, bilet dla emerytów kosztuje 21 zł/os. Oglądamy wspaniałe portale, spacerujemy po krużgankach, podziwiamy piękne widoki. To zamek położony w Górach Czarnych, na szczycie góry Choina (450 m n.p.m.) wznoszącej się nad lewym brzegiem Bystrzycy. Zamek wzniesiono z kamienia na szczycie rozległego wzgórza, początkowo był największym zamkiem Śląska. Prawdopodobnie został zbudowany przez Bolka I, księcia świdnicko-jaworskiego. W XV w. zamieszkiwali go tzw. raubritterzy, czyli rycerze – rozbójnicy, pochodzący ze zubożałych rodów i grabiący okolicę.





























Jak rok temu zajeżdżamy do baru pod Złotym Pstrągiem, gdzie za 40 zł/danie zjadamy smażonego pstrąga z niedopieczonymi frytkami i surówką ze słoika. Już nigdy więcej. 







Przejeżdżamy przez ładne Świebodzice.





W Izerskim Domu jesteśmy dosyć późno. A jest tu cudnie, pokój piękny, urządzony trochę w skandynawskim stylu, pachnąca pościel, elegancka łazienka, czyste ręczniki. Klasa.









Cały dom jest piękny. Piotr, nasz były sąsiad z ulicy i mój znajomy, którego całą trójkę dzieci uczyłam angielskiego opowiada historię tego domu i historię jego remontu. A przed domem pole. Ciepłe, wieczorne powietrze pachnie skoszoną trawą. Cisza aż dzwoni w uszach.











Szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz