środa, 15 czerwca 2022

Izery, dzień drugi

Wstajemy niespiesznie na wspaniałe śniadanie. Wybór jest duży, a jedzenie smaczne. Siedzimy w kuchni przy wielkim stole, jest nas czworo, później dojeżdża jeszcze jedna para. No i Piotr, gospodarz.









Wyruszamy na wycieczkę w góry, ale po drodze zwiedzamy zamek w Świeciu, a właściwie jego ruiny. Płacimy za wstęp 10 zł/os. I warto. Przy bramie właścicielka, która ze szczegółami opowiada nam historię zamku i sposób jego odbudowy, bez żadnych środków zewnętrznych, bez dotacji, tylko ze środków własnych. Trwa to już 19 lat, pierwsze rezultaty już widać, na efekt końcowy trzeba jeszcze będzie, niestety, długo poczekać. Widać tu jednak pasję i zaangażowanie i znajomość tematu. Zamiast 15 minut zwiedzania ruin jesteśmy tu ponad godzinę (ale warto!) i dowiadujemy się o technologiach używanych w odbudowie tego średniowiecznego zamku.
 














Później jedziemy do Świeradowa Zdroju, zostawiamy auto na parkingu, 20 zł za cały dzień i gondolką, 45 zł/os. bilet ulgowy dla emerytów wjeżdżamy na górę. Podziwiamy wspaniałą panoramę Gór Izerskich, ale to nie do końca zagłusza mój głód, więc kierujemy się w stronę schroniska na Stogu Izerskim- tam na pewno dają jeść. Kupujemy porcję pierogów ruskich (mówię, żeby jak najszybciej zmienili nazwę!) za 20 zł dla mnie i strawę duchową dla Macieja, czyli zafoliowaną mapę Gór Izerskich za 25 zł. Gdy mój głód jest zaspokojony, ruszamy na trasę.
 








Najpierw idziemy na Smrek, 40 minut kamienną ścieżką, wiodącą przez jagodowe pola. Jest słonecznie i bardzo ciepło. Na Smreku wchodzimy na wieżę widokową, skąd rozpościera się piękny widok na okolicę.









Potem maszerujemy na Polanę Izerską, a stamtąd w dół do Świeradowa, po drodze mijając najwyższą (i chyba najdroższą!) w Polsce wieżę widokową Sky Walk. Wejście na nią kosztuje 65 zł, dla dzieci do lat 12, 48 zł.
 










Docieramy do auta pokonując około 15 kilometrów, płacimy za parking i zjeżdżamy do Świeradowa. Ładnie tutaj.








Tu zatrzymujemy się na obiad w greckiej tawernie Kalamata, gdzie zamawiamy pieczoną paprykę na przystawkę, 8 zł, gyros/ souvlaki z frytkami, pitą i surówką, po 45 zł/porcję oraz dwa czeskie piwa Rohozec po 12 zł. Porcje są olbrzymie, jedzenie smaczne, ale drogie.











Wracamy do Izerskiego Domu, gdzie ucinamy sobie pogawędkę z pozostałymi gośćmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz