Zajeżdżamy wcześnie rano, jest
jeszcze ciemno i na nowoczesnym terminalu czekamy aż zacznie się dzień. Łapiemy
colectivo i z przesiadką jedziemy do Huanchaco. To ulubiona miejscowość
wypoczynkowa Peruwiańczyków, całe szczęście, że jest niski sezon, więc cicho tu
i spokojnie. Znajduje się tutaj ładna promenada nad Pacyfikiem z palmami i
kwiatami.
Atrakcją Huanchaco są Caballitos de Totora, czyli koniki z sitowia. To łodzie z balsy, a trzcina jest tak wiązana, że rybacy wiosłują po morzu, jakby siedząc na koniu. Po plaży przechadzają się pelikany, wyżerając ryby wracającym z połowu rybakom. Jest ich tu bardzo dużo i zupełnie nie boją się ludzi :p
Po krótkim poszukiwaniu znajdujemy urocze hospedaje Oceano ze ślicznymi, czystymi, pokojami, z czystą łazienką i wygodnym łóżkiem z kolorową pościelą, którą zmieniono nam 2 razy w ciągu 4 dni pobytu :) Polecamy! Stąd na plażę mamy tylko 84 kroki (liczyłam!)
Na obiad zjadamy menu del dia- ceviche na przystawkę, czyli kawałki surowej ryby marynowane w soku z limonki, ryż z lomo saltado, to rodzaj gulaszu i inka cola, czyli intensywnie żółta landrynkowa lemoniada, bardzo tu lubiana. Jedzenie jest smaczne i tanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz