środa, 23 marca 2016

lecimy do Grenoble!

Dzień po zamachach w Brukseli wybieramy się w podróż. Samolotem. Trochę się boję...
Chyba nie całkiem jesteśmy normalni, a już na pewno niezbyt komfortowi, a za bardzo oszczędni :p Samolot mamy z Berlina, Schoenefeld o 16.40, a już poprzedniego dnia wyruszamy w drogę. Wieczorem, po moich zajęciach (kończę dziś o 20) przyjeżdża po nas Madzia i Tomaj; będziemy u nich spać,  bo na 3.45 zamawiamy taksówkę na dworzec autobusowy. O 4.30 mamy Polskiego Busa do Berlina.














Całą drogę śpimy. Zajeżdżamy o 7.10, idziemy na terminal i zaczyna się czekanie... Trochę czytam, ale potem rozładowuje mi się kindle i już siedzę bezmyślnie gapiąc się na innych pasażerów. Takie siedzenie jest bardzo ogłupiające, nic mi się nie chce robić,  a w plecaku mam przecież moje francuskie słówka ;)


















Wreszcie możemy iść na securite. Ze mną wszystko ok, ale Maciej piszczy. Hehe, to piszczą jego śruby w biodrze :D

















W samolocie też śpimy,  budzimy się tuż przed lądowaniem. Na lotnisku idziemy straszny kawał drogi, ale Maciej się uparł i nie chciał assistance. Nie to nie ;p Niestety/na szczęście?,  wprowadzono kontrolę dokumentów,  również na wyjściu,  po locie; myślę,  że jednak dobrze,  w świetle tego, co się ostatnio dzieje w Europie... Właściwie nie mam nic przeciwko, mogę nawet stać w kolejce, skoro mam się czuć bezpieczna.














Krótko czekamy na nawetkę, to autobus łączący lotnisko z Grenoble; jedziemy ok. godziny, bilety kupiliśmy tydzień wcześniej przez Internet, 23 €/os. Na dworcu czeka już na nas Asia :)))
Fajnie, tym razem wszędzie mieliśmy Internet, w Polskim Busie, na lotniskach w Berlinie i Lyonie, a nawet w nawetce, lol!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz