Pobudka o 5:07 (!), wyjeżdżamy o 6:09, na dworze mróz -6*, a w okolicach
Gorzowa już -10*, brrrr. W 1h 40' dojeżdżamy do granicy. Szybko. Na stacji
stado aut z Poznania i Wielkopolski, tankowanie zabiera nam niemal 40 min.;
widać, że zaczęły się ferie :p Te stada polskich aut towarzyszą nam przez długi
czas.
W Lipsku jesteśmy już o 10, jedziemy dobrze i szybko, mimo dużego ruchu. Jest piękne słońce, dookoła ośnieżone pola. Gdy w Nürnberg zjeżdżamy na Heilbronn znikają, pojechali pewnie na narty do Austrii i Włoch.
W Lipsku jesteśmy już o 10, jedziemy dobrze i szybko, mimo dużego ruchu. Jest piękne słońce, dookoła ośnieżone pola. Gdy w Nürnberg zjeżdżamy na Heilbronn znikają, pojechali pewnie na narty do Austrii i Włoch.
W połowie
trasy, w Feuchtwangen jesteśmy o 14, a o 16 po kupieniu winiety na przejazd
autostradą (40 E/SFr na rok) wjeżdżamy do Szwajcarii. Jak zawsze Szwajcaria
jest moja :p
Po trzech godzinach (mimo sobotniego popołudnia jest spory ruch)
wjeżdżamy do Francji, a w Grenoble jesteśmy ok. 20.20. 14 godzin, nieźle :)
U Asi i Rafała spotkanie z przyjaciółmi przy raclette. To przepyszne danie (uwielbiamy je!), przygotowane ze specjalnego gatunku sera, topionego na małych patelenkach. Do tego podaje się korniszony, marynowane cebulki i grzybki, rozmaite szynki i różne rodzaje salami. Pychota! Polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz